niedziela, 21 października 2012

Rozdział 12


   Władca Sheridanu wraz z małżonkiem gdzieś przepadł. Nie widziano go już od kilku tygodni. Dopiero po dwóch miesiącach zaczęły przychodzić listy i rozkazy z Twierdzy Szkarłatnego Mroku, jednak żaden z dworzan nie został wpuszczony do zamku. Cesarz zaczął rządzić swoim państwem na odległość, przy pomocy rządu rezydującego w stolicy do którego regularnie zaczęły napływać jego rozporządzenia.

   Sevi po pamiętnym dniu nie był już tym samym wesołym, psotnym młodym młodzieńcem jakiego wszyscy poddani znali i kochali. Stał się skryty i zamknięty w sobie, a jego żarty stały się teraz naprawdę złośliwe i wyszukane. Powoli, dzień po dniu zmieniał się w ponurego, wyniosłego mężczyznę, potrafiącego wzbudzić lęk jednym, chłodnym spojrzeniem. Służba szybko zorientowała się, że lepiej schodzić mu z drogi i bez szemrania wykonywać rozkazy. Cały pałac, aż trząsł się od plotek i domysłów co też mogło skłócić taką zżytą i kochającą się rodzinę. Wszyscy też zauważyli ogromną zmianę w zachowaniu następcy tronu. Na pytania co poniektórych, odważniejszych dworzan dlaczego cesarz nie wraca do stolicy, książę wzruszał tylko ramionami. Stwierdził, że ojciec już od dłuższego czasu pragnął wypoczynku i wycofania się z polityki. Przez te wszystkie lata przygotowywał go do rządzenia krajem i już wkrótce zrzeknie się korony Sheridanu na rzecz jedynego syna.
Były jednak dwie niezałatwione sprawy, które nie dawały księciu spać po nocach. Po pierwsze jego narzeczony, który w tej chwili przebywał z wizytą u swojego ojca, ale niebawem miał powrócić. Dave był inteligentnym mężczyzną i z pewnością nie zawaha się zadawać wielu niewygodnych pytań. Nie uda się zbyt długo unikać z nim konfrontacji. Będzie musiał znaleźć jakiś sposób, aby zmusić go do uległości.
Po drugie trzej wielcy mistrzowie,będący w posiadaniu niebezpiecznej informacji o istnieniu drugiego prawowitego następcy tronu. Tych książę postanowił pozbyć się definitywnie. Cieszyli się oni ogromną sławą i autorytetem w cesarstwie. Mogliby bardzo zaszkodzić jego planom. Dokument, który przynieśli tego feralnego dnia Sevi dobrze ukrył przed niepożądanymi oczyma.
……………………………………………………

Przez kilka dni książę nie wychodził z biblioteki szukając jakiegoś zaklęcia, które by mu pomogło zapanować nad narzeczonym. Niestety wszystkie, jakie do tej pory poznał czyniły z człowieka bezwolną kukłę, a tego przecież nie chciał. W dodatku chwilę temu służący zawiadomił go o przybyciu Dave`a, więc nie miał już zbyt wiele czasu na dalsze badania i eksperymenty. Oprócz zapobiegnięcia kłopotom, pragnął też zemsty i odrobiny zabawy. I kiedy już się zdawało, że będzie musiał polec, w skarbcu pałacowym znalazł coś użytecznego. Niewielkie urządzenie, mogące być zarówno gustowną bransoletką jak i obrożą na szyję od razu zwróciło jego uwagę. Zakładało się je osobie, z której chciało się uczynić swojego niewolnika. Nastawiało się na odległość, na jaką może się oddalać człowiek, który będzie je nosił. Każde nieposłuszeństwo można było ukarać dotkliwym bólem, bowiem łączyło się ono z układem nerwowym człowieka. Mógł je ściągnąć tylko ten kto go założył, wypowiadając stosowne zaklęcie.

Sevi wziął do ręki obrożę pokrytą runicznymi znakami i uśmiechnął się tryumfalnie. To było to czego szukał. Teraz wystarczyło tylko zwabić ofiarę.
Wieczorem książę ubrany w obcisłe, uwodzicielskie szatki siedział na kanapie przed kominkiem, w swoim prywatnym saloniku. Wiedział , że narzeczony z pewnością przyjdzie się przywitać. Zawsze tak robił po powrocie z podróży. Nalał sobie wina do kieliszka i upił z wyraźną przyjemnością. Wyciągnął z kieszeni małą buteleczkę z jakimś niebieskim płynem i dolał go do karafki z alkoholem. Z zimnym uśmieszkiem na różowych wargach wziął do ręki książkę i pogrążył się w lekturze. Po kwadransie ktoś zapukał do drzwi.
- Wejdź, czekałem na ciebie – odezwał się Sevi.
- Czekałeś? – odparł nieco zbity z tropu Dave, wchodząc do komnaty. – Czyżbyś za mną zatęsknił? Nawet nie śmiałem marzyć o czymś takim, mój książę – mężczyzna uśmiechnął się złośliwie i rozparł w fotelu naprzeciwko Seviego.
- Nudzę się, rodziców nie ma , a Amitai wyjechał – chłopak nachylił się, biorąc ze stolika pusty kieliszek tak, aby narzeczony dokładnie mógł sobie obejrzeć złocistą, kuszącą skórę widoczną w rozcięciu jego koszuli i apetyczne różowe sutki.
- Słodko dziś wyglądasz i może dasz się skusić na małe co nieco - zamruczał Dave wpatrzony jak urzeczony w narzeczonego.
- Napij się wina jest wyborne, a ja pomyślę czy mam na ciebie ochotę – Sevi nalał mu alkoholu z karafki i spojrzał kokieteryjnie w oczy.
- Nie wiem co ci się stało, ale zaczyna mi się coraz bardziej podobać – mężczyzna wstał i usiadł obok księcia na kanapie. Jednym haustem wypił swoją lampkę wina. Objął go w tali i przyciągnął do siebie. Sevi na moment zesztywniał, jakby chciał stawić opór, ale zaraz się zreflektował i pozwolił się przytulić. Zachwycony jego uległością Dave podniósł go i posadził sobie na kolanach.
- Skarbie, nie wiesz jak długo czekałem na tę chwilę – wyszeptał mu zmysłowo do ucha. Schylił się, aby pocałować słodkie usta, ale w tym momencie coś dziwnego zaczęło się dziać z jego wzrokiem. Wszystko się jakby zamgliło, a w pokoju zaczęło się robić coraz ciemniej. – Co było w tym winie? – wyszeptał ochryple ostatkiem sił i osunął się bezwładnie na kanapę. Z twarzy Seviego momentalnie zniknął słodki uśmiech i został zastąpiony brzydkim, cynicznym grymasem. Wyciągnął spod poduszki obrożę i zapiął ją na szyi narzeczonego. Usiadł na fotelu i z zimnym uśmieszkiem obserwował budzącego się mężczyznę. Dave otworzył oczy i spojrzał niepewnie na chłopaka. W głowie nadal trochę mu się kręciło i nie mógł zebrać myśli.
- Co ty mi zrobiłeś? – W tym momencie dotknął rękami obroży i zaczął ją szarpać. – Co to takiego? – krzyknął gniewnie.
- To mój prezent urodzinowy, trochę spóźniony, ale byłeś wtedy w Infernacie i nie mogłem ci go wręczyć. Będziemy się wspaniale bawić – odparł Sevi i zaniósł się przerażającym, szalonym chichotem. – Nie ciąg tak za nią, bo zrobisz sobie krzywdę. Będziesz od dzisiaj moją zabaweczką. Do tej pory robiłeś co chciałeś - zdradzałeś mnie, wyśmiewałeś, a nawet próbowałeś zgwałcić. Najwyższy czas, żeby ktoś cię wyszkolił – wysunął ostre, długie szpony i pogroził oniemiałemu ze z zaskoczenia Devemu. – Na kolana śmieciu! – powiedział chłodno i obroża zacisnęła się, sprawiając mężczyźnie niewyobrażalny ból. Z jej wnętrza wysunęły się maleńkie kolce i wbiły w delikatną skórę na szyi. Cieniutkimi strużkami popłynęła krew, malując szkarłatne wzory. Próbował walczyć, zawołać o pomoc, ale tylko zacharczał i upadł na podłogę. Za każdym razem kiedy stawiał opór chłopak bezlitośnie go karał. Dave był inteligentnym człowiekiem. Szybko zrozumiał, że aby przeżyć musi przełknąć dumę i podporządkować się, poczekać na odpowiedni moment i dać znać ojcu co się tutaj dzieje. Uklęknął więc u stóp Seviego i spojrzał na niego z wściekłością.
- Do twarzy ci z tymi gniewnymi rumieńcami, a jeszcze bardziej podoba mi się twoja psia pozycja. Od dzisiaj to będzie twoje miejsce, jeśli tylko pozwolę ci, abyś mi towarzyszył – stwierdził Sevi z wyraźnym zadowoleniem w głosie.
- Jak mój ojciec się dowie co wyprawiasz, wyrwie ci to czarne serce! – warknął do niego narzeczony.
- Gdy przyjdzie czas, sam mu o tym napiszę. Zanim jednak do tego dojdzie mam zamiar dobrze wykorzystać twoją osobę. Jak myślisz Dave, co czuje gwałcony człowiek? – wziął coraz bardziej przerażonego mężczyznę pod brodę i szponem rozciął mu koszulę na piersi. – Wkrótce poznasz co to piekło na ziemi, ty zdradliwy sukinsynu!
……………………………………………..........

   Amitai wyszedł z apartamentu Zamira mocno oszołomiony. Bezpośredniość dowódcy bardzo go zaskoczyła. Najwidoczniej zrobił na nim zupełnie inne wrażenie niż miał w planach. Mężczyzna prawdopodobnie był dość kochliwy, o czym świadczyła reakcja towarzyszących mu wojowników i ich głupie uśmieszki. Po tym wszystkim co ostatnio przeżył ochota na romanse przeszła chłopakowi całkowicie. Niestety na razie nie miał dokąd pójść, a ten statek był naprawdę doskonałą kryjówką. Postanowił więc zaaklimatyzować się i poczekać na rozwój wypadków. 
Może jak będę go unikał i trzymał się z daleka to mu przejdzie. Ma tutaj tylu chętnych przystojniaków, że na pewno o mnie szybko zapomni  – myślał strapiony i nawet nie zauważył jak staranował kogoś swoim ciałem.
- Ami, mało brakowało żebyś mnie rozdeptał – roześmiał się Liam łapiąc go w ramiona i w ostatniej chwili zapobiegając upadkowi. – Zostajesz z nami?
- Tak, przynajmniej na jakiś czas – westchnął ciężko chłopak i delikatnie uwolnił się z objęć przyjaciela.
- Nadal taki niedostępny? Widzę, że nic się nie zmieniłeś pod tym względem. Nie martw się chłopie – klepnął go mocno plecy aż zadudniło. – My cię tutaj wyleczymy z nieśmiałości. Wiesz, że będziesz miał kwaterę blisko mnie? Chodź zaprowadzę cię tam – pociągnął opierającego się nieco Amiego za rękę. Za każdym razem, gdy przechodzili koło grupki jakiś wojowników, ci zatrzymywali ich i Liam przedstawiał im chłopaka. Większość z nich cmokała na jego widok i mierzyła jego zgrabną sylwetkę z aprobatą w oczach. Niektórzy nawet posyłali mu bezczelne spojrzenia i uśmiechali się lubieżnie.
- Co oni tacy wygłodzeni? – Zapytał w końcu ogromnie speszony i czerwony na twarzy Al`Kadar. – Macie tutaj szlaban na seks czy co?
- Nie, ale od dłuższego czasu nie było tutaj nikogo nowego. Chłopcy są po prostu znudzeni długim lotem, dawno nie byli w domu, a tu dzisiaj zjawia się nowy i w dodatku prawdziwe z niego ciasteczko, więc się im nie dziw. Do tego jesteś blondynem, a tutaj to naprawdę rzadkość – Liam otworzył drzwi do niewielkiego, ale wygodnie urządzonego pokoju. – Oto twoja kwatera. Tylko oficerowie mają swoje pokoje, reszta gniecie się po kilku w jednym.
- Całe szczęście, że nie rzucałem na szkołę kamieniami, bo dzisiejszej nocy bałbym się zasnąć – uśmiechnął się do przyjaciela Ami, pokazując dwa urocze dołeczki w policzkach. – Mam nadzieję, że na treningu twoi kumple będą się zachowywać nieco bardziej powściągliwie.
- Podczas ćwiczeń panuje surowa dyscyplina, więc nie masz się czym martwić. Jakby się nie przykładali do roboty szef dałby im popalić. Zamir jest bardzo surowy i wymaga bezwzględnego posłuszeństwa. Jakbyś czegoś potrzebował lub ktoś by ci się naprzykrzał, to mieszkam tam – wskazał ręką na drzwi do swojego pokoju.
..............................................................................................       Następnego dnia rano Amitai oczywiście zaspał. Przez większość nocy kręcił się na łóżku, ale sen nie chciał przyjść. Zawsze tak miał na nowym miejscu. Teraz został mu tylko kwadrans na przygotowanie się do obowiązków. Ledwo zdążył wziąć szybki prysznic i włożyć na siebie mundur drzwi się otworzyły i do środka wpakował się Liam.
- Pośpiesz się śpiochu, bo śniadanie już się zaczęło – złapał zaspanego chłopaka za ramię i bezceremonialnie pociągnął za sobą. W ogromnej sali, gdzie wszyscy wojownicy jadali posiłki szybko napełnili puste brzuchy. Al.`Kadar dostał przy tym paskudnej czkawki, ponieważ większość obecnych w jadalni mężczyzn dosłownie rozbierała go wzrokiem. Zarumieniony, zatykając sobie usta wypadł z sali na korytarz. Usłużny Liam podał mu butelkę z wodą.
- Pij, nie trzeba było tak się napychać – powiedział mężczyzna. - Niepotrzebnie uciekłeś, pobudziłeś tylko ich ciekawość. Teraz robią zakłady, kto pierwszy zaciągnie cię do łóżka.
- Może powiedz im, że należę do ciebie – zrobił do przyjaciela słodkie oczy Ami.
- Nie ma mowy, nie dam się w to wplątać – Liam przezornie odsunął się od niego. – Wrzucili by mnie w kaktusy jakby się dowiedzieli o oszustwie. Nic ci nie pomogą te szczenięce miny.
- Więc rozpuścimy plotkę, że chrapię, gryzę i kocham się tylko ubrany w różową sukienkę – zaproponował po krótkim namyśle strapiony chłopak.
- Człowieku, ty za każdym razem jak cię widzę robisz się głupszy – pokręcił głową z politowaniem mężczyzna. – Przecież takie perwersyjne gierki tylko ich uszczęśliwią. Jak się dowiedzą, że jesteś pomysłowy w łóżku rozbiją obóz pod twoimi drzwiami, bałwanie.
- Nie pomagasz! – Warknął na niego rozeźlony Ami.
- Proponuję obić im pyski na treningu, jak się zorientują, że możesz załatwić ich z palcem w nosie, to trochę przystopują – odparł mężczyzna, drapiąc się po głowie. Obaj przyjaciele nie zauważyli, że od dłuższego czasu nie są sami. Za zakrętem korytarza stał wysoki, potężnie zbudowany wojownik i spoglądał na Liama z wyraźną niechęcią. Zmrużył złote oczy jakby coś kalkulował i obmyślał sobie tylko wiadomy plan.

7 komentarzy:

  1. no ostroo ;D
    czekam na opis treningu! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. no nieźle... c to się dzieje...
    weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super odcinek, bardzo podobały mi się zwłaszcza te opisy napalonych na Amiego wojowników:) Ale Zamir wydaje mi się dość niebezpieczny, nie dość, że ma konkurencję w postaci całej załogi (choć pewnie dla niego to nie konkurencja, pokaże, że się interesuje Amim i już wszyscy będą się trzymać z daleka) to jeszcze ma groźne błyski w oczach. Czyżby był zazdrosny o Liama?
    Szkoda mi też Seviego, tak się zmienił i jeszcze odgrywa się na wszystkich wkoło. Biedny Dave, nigdy, choć może na początku, kiedy myślałam, że akcja potoczy się inaczej, nie był moim ulubieńcem, ale znaleźć się w takiej sytuacji - nie zazdroszczę, choć sobie zasłużył. Ciekawa jestem co się stanie dalej, choć pewnie niedługo się dowiem:)

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    bardzo dobry odcinek, cała załoga jest napalona na Amiego, no jeszcze gdyby się dowiedzieli o jego pomysłach łóżkowych to nawet nie ma mowy aby odpuścili.... Bardzo szkoda, że Sevi tak się zmienił, może jednak jest jeszcze jakaś nadzieja dla niego, mści się na wszystkich, choć nie lubiłam postępowania Daiva to teraz mi smutno, ze znalazł się w takiej sytuacji...
    Weny, weny...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Sevi,,, mój mały uroczy Sevi,, teraz taki,, taki, mroczny, niebezpieczny, zimny,, buuu T_T moje maleństwo, wracaj,,, ładnie proszę Bianca proszę zrób coś,, ja chce mojego cukieraska z powrotem *w*
    A co do Al'Kadara,,, jak mogłaś przerwać w takim momenci?! Kto im się przyglądał? Kto to? Zainteresowany ? pisz szybciutko,,, ;3
    Twoja Maru;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Notka świetna. Przemiana Seviego przerażająca a|e wysz|a ci wspania|e i nie mogę się doczeka na to co będzie da|ej bo postać bardzo ciekawa. A z Amiego wychodzi uke a|e to s|odkie i bardzo mi się podoba. Czy ja się my|ę czy Zamir ma co do niego jakieś osobiste p|any? Dużo weny i pisz szybciutko:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. Czy mogłabyś dodać możliwość obserwowania bloga? To byłoby ułatwieniem dla wielu czytelników.
    Czarna Gwiazda

    OdpowiedzUsuń