Sevi od
kilku dni zastanawiał się w jaki sposób pozbyć się mistrzów magii. Nie mógł
zaatakować wszystkich trzech od razu, bo sprawa na pewno wydała by się
podejrzana i w końcu ktoś mógłby coś wywęszyć. Postanowił pojedynczo rozprawić
się z niewygodnymi świadkami. Na pierwszy ogień miał pójść Alen Neken będący
znanym ekspertem od starożytnych run.
Książę
niedawno odkrył w podziemiach pałacu niezwykłą komnatę. Na jej drzwiach
widniała ogromna pieczęć pokryta dziwnymi znakami. Sevi z początku bał się jej
dotknąć, bo wyczuł emanującą z niej niebezpieczną, ciemną moc. W końcu jednak
przełamał się i zaczął ja delikatnie badać opuszkami palców. Rozpadła się pod
wpływem jego dotyku w świetlisty pył. Wszedł do tajemniczego pokoju wstrzymując z emocji
oddech. Zapalił magiczną lampkę i zaczął
bacznie rozglądać się dookoła. Szybko zorientował się, że w jego ręce trafił
prawdziwy skarb. Ściany sali od sufitu do podłogi obwieszone były półkami na
których znajdowało się setki zapomnianych woluminów traktujących o czarnej
magii. Z pewnością z tego powodu to pomieszczenie zostało zapieczętowane i
ukryte przed oczyma ciekawskich. Postanowił wrócić tutaj jeszcze tego samego
dnia w towarzystwie swojej nowej zabaweczki.
Dał Davemu dwa dni na
przystosowanie się do nowej sytuacji, ale dłużej nie miał zamiaru mu pobłażać.
Wrócił więc do swojego apartamentu i dzwonkiem przywołał narzeczonego, który
miał zakaz opuszczania jego komnat. Rozsiadł się wygodnie w fotelu i uśmiechnął
drapieżnie na widok wchodzącego do pokoju mężczyzny. Musiał przyznać, że Dave
prezentował się wyjątkowo seksownie w białej, jedwabnej koszuli i dopasowanych
ciemnych spodniach.
- Panie –
pochylił się w ukłonie przed księciem. Widać było, że przez te dwa dni wiele
sobie przemyślał. Doszedł do wniosku, że z jego narzeczonym stało się coś
dziwnego, najprawdopodobniej kompletnie oszalał. Nie miał pojęcia co się
wydarzyło podczas jego nieobecności i niestety nikt nie potrafił mu udzielić
takiej informacji. Wszyscy jednak rozmówcy byli zgodni co do jednego. Musiało
dojść do jakiejś poważnej kłótni między członkami rodziny cesarskiej po której
władca przeniósł się do Twierdzy i stamtąd rządził krajem. Zniknął też gdzieś
ochroniarz księcia i nikt go już więcej nie widział. Tymczasem następca tronu zmienił się nie do poznania i zaczął coraz więcej przypominać swojego
niesławnego dziadka.
Dave z początku myślał, że Sevi z niego kpi i
po jakimś czasie odpuści. Teraz jednak dostrzegł, że zmiany w chłopaku są dużo
głębsze niż myślał i zaczął się naprawdę bać. Nie miał pojęcia co jeszcze może
przyjść do głowy temu szalonemu dzieciakowi. Starał się więc zachowywać
najspokojniej jak umiał, aby nie rozdrażniać swojego dręczyciela.
- Rozbieraj
się – usłyszał ze zdumieniem chłodny rozkaz. Spojrzał na Seviego, mając nadzieję,
że żartuje, ale dojrzał w jego oczach tylko zimne okrucieństwo. – Na co
czekasz? – Zapytał książę. Obroża zaczęła zaciskać się boleśnie wokół szyi mężczyzny,
który czując to zaczął pośpiesznie zrzucać ubranie. – Wolniej, trochę finezji
kochanie – rzucił złośliwie chłopak. Kiedy Dave został nagi, narzeczony obejrzał
go od stóp do głów z perwersyjnym uśmieszkiem. – Wiesz co to jest? – Sevi pochylił
się i wyciągnął ze stojącej obok szafki jakiś duży podłużny, giętki przedmiot.
- Ttak –
wyjąkał zaczerwieniony Dave nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Jego nieśmiały
zazwyczaj narzeczony trzymał w dłoniach spore dildo z wbudowanym wibratorem.
- Co się tak
gapisz? Odwróć się tyłem i mocno pochyl, możesz chwycić się biurka – odezwał się
wyniośle chłopak. – Chyba nie zapomniałeś co ci dwa dni temu obiecałem? –
Mężczyzna pobladł gwałtownie, ale bez słowa wypełnił rozkaz. Wypiął tyłek w
stronę narzeczonego i z mocno bijącym ze
strachu sercem czekał na rozwój wypadków. Sevi wstał i podszedł do swojej
ofiary, wymierzył mu solidnego klapsa, rozsunął pośladki i bez ostrzeżenia pchnął
mocno dildo zanurzając je od razu prawie do połowy w ciasno zaciśniętej dziurce
mężczyzny. Doskonale zdawał sobie sprawę, że robiąc to w ten sposób rozrywa
delikatne ścianki anusa.
- Aaaa… -
krzyknął z bólu Dave, a po jego drżących udach spłynęła cieniutka strużka krwi.
- Przyjemnie
prawda? – Zaniósł się śmiechem książę. – To jeszcze nie koniec – wsunął z
okrutnym błyskiem w oku przedmiot do końca, po czym zabezpieczył go, aby nie
wypadł. – Będę cię pieprzył, kiedy tylko przyjdzie mi na to ochota – warknął do
wystraszonego mężczyzny, któremu po policzkach płynęły z bólu łzy. – Odwróć się
do mnie przodem, zobaczymy co tam masz ciekawego – obrzucił kpiącym spojrzeniem
wiotkiego penisa narzeczonego. – Założymy się że zaraz ci stanie? – Sevi obserwował
przerażonego mężczyznę beznamiętnie, jak
jakiś eksperymentalny eksponat. Usiadł z powrotem w fotelu i skinął na Devego
ręką żeby podszedł bliżej. Wyjął z kieszeni maleńkie urządzonko z kilkoma
przyciskami. – Zobaczmy jak to działa! – Podkręcił jeden z guzików, a stojący
naprzeciwko niego mężczyzna krzyknął zaskoczony i osunął się na kolana. Dave
poczuł jak dildo wibruje i raz po raz uderza w jego prostatę. Krew zaczęła
gwałtownie krążyć w jego żyłach, a członek prężyć się i rosnąć. – Wstań i nie
waż się siebie dotykać! – Krzyknął jego dręczyciel. Sevi przez dobre
kilkanaście minut bawił się urządzeniem wypróbowując różne opcje i wyrywając z
ust narzeczonego coraz głośniejsze jęki. Zawstydzony i upokorzony do granic możliwości
Dave stał przed nim wijąc się i postękując. Trząsł się na całym ciele, które
mimo doznawanego bólu z całych sił dążyło do spełnienia. Książę podniósł ze stolika
ozdobne, pawie pióro i dotknął nim penisa mężczyzny. – No dalej, spuść się,
pokaż jaka z ciebie pożądliwa dziwka – odezwał się pogardliwie chłopak nie przestając
gładzić jego nabrzmiałego członka.
- Aaaa… -
rozległ się okrzyk Davea, który wystrzelił potężnym strumieniem spermy wprost
na dywan u stóp Seviego, który natychmiast się odsunął z pełnym obrzydzenia grymasem.
- Zabierz swoje
ciuchy i wynoś się. Masz – rzucił do niego urządzeniem pilotującym dildo. –
Może ci się jeszcze przydać. To będzie od dzisiaj twój jedyny kochanek –
uśmiechnął się do niego ironicznie. Po czym wstał i wyszedł z pokoju,
zostawiając poniżonego, drżącego, nagiego mężczyznę samemu sobie.
…………………………………………………….............
W tym samym
czasie Amitai miał zupełnie inne problemy. Ubrany w lekką zbroję, ściśle
dopasowaną do jego zgrabnego, smukłego ciała i z przypasanym do boku świetlnym
mieczem, podążał razem z rozbawionym jego speszoną miną Liamem na salę
treningową. Mimo zapewnień przyjaciela o panującej tam surowej dyscyplinie,
trochę jednak obawiał się reakcji ćwiczących tam wojowników. Kiedy weszli na
ogromną salę wszystkie głowy zwróciły się w ich stronę, ale po chwili wszyscy
wrócili do przerwanych zajęć. Ami razem z Liamem znaleźli sobie jakiś
najodleglejszy, najciemniejszy kącik i tam zaczęli poranny trening. Al’Kadar
nie był zbyt dobry w walce na miecze. Po kilkunastu minutach zebrał od Liama sporo
siniaków. Nie mógł się skupić na pojedynku ponieważ ze wszystkich stron czuł na
sobie pożądliwe spojrzenia ślizgające się po jego sylwetce, pośladkach,
oceniające zawartość spodni. Parę razy rozłożył się na podłodze jak długi
robiąc efektowny szpagat. Chora noga zaczęła go boleć i nie potrafił nadążyć za
zwinnym Liamem. Zajęci sobą mężczyźni nie zauważyli przygląda dającemu się im
od jakiegoś czasu potężnego wojownika.
- Dość –
usłyszeli skierowany w swoją stronę rozkaz. – Co to ma być? – warknął do nich
Zamir. Na sali natychmiast ucichło i wszyscy zaczęli wyjątkowo przykładnie
trenować. – Usiądź – odezwał się do Liama.
- Amitai,
gdzie podziała się twoja głowa, bo na razie widzę tylko miotający się na
wszystkie strony leniwy tyłek? – Wrzasnął na Al’Kadara dowódca. – Jak ty
do cholery trzymasz ten miecz? – Mężczyzna podszedł do chłopaka, stanął za
jego plecami i obejmując go szerokimi ramionami ustawił w odpowiedniej pozycji.
Nie omieszkał się jednak przywrzeć do zmieszanego Amitaia całym swoim gorącym,
twardym ciałem. Chłopak gwałtownie się zaczerwienił wyczuwając swoimi pośladkami
niewątpliwy dowód podniecenia Zamira.
- Słodki –
mruknął do niego wojownik, owiewając jego ucho swoim oddechem.
- Puszczaj –
pisnął cicho Ami, nie chcąc zwracać na siebie uwagi ćwiczących mężczyzn. W tym
momencie poczuł jak duża dłoń Zamira zaciska się bezczelnie na jego pośladku. Niewiele
myśląc stanął mu z całej siły na nodze miażdżąc przy tym palce. Po czym posłał
w stronę zaskoczonego dowódcy falę mocy która odepchnęła go do tyłu tak, że z
impetem wylądował na tyłku.
- Cholera! – Wrzasnął wojownik, rozcierając obolałe pośladki i posłał w stronę Amitaia
krzywe spojrzenie. Niestety wszystkie głowy odwróciły się w ich stronę
przywabione awanturą. Zamir zerwał się na równe nogi i bez słowa rzucił sna zbaraniałego chłopaka z mieczem w dłoni. Nie docenił jednak jego refleksu.
Nie zdążył nawet go musnąć, bo Ami rozłożył skrzydła i poszybował jak strzała w
górę. Dowódcy nie pozostało nic innego jak przyłączyć się do szybującego w
powietrzu chłopaka. Zabawa w berka trwała dość długo ponieważ goniący się mężczyźni
wspierali się w tym pojedynku magią. Lśniące pociski latały tam i z powrotem
niestety nie trafiając do celu. Błyszczące tarcze otaczały ich ciała skutecznie
odpierając każdy atak przeciwnika. Wszyscy którzy do tej pory trenowali przestali
ćwiczyć i z zadartymi głowami oglądali rozgrywające się na ich oczach
widowisko. Doskonale znali swojego dowódcę i wiedzieli, że w walce nie ma sobie
równych. Tymczasem teraz okazało się że ten nowy chłopak w powietrzu nie
ustępuje mu nawet na krok. Po godzinie najdziwniejszych ewolucji i
spektakularnym pokazie mocy obaj walczący wylądowali na arenie ciężko dysząc.
- Z formą
coś kiepsko – wyszczerzył się do chłopaka Zamir.
- I kto to
mówi – uśmiechnął się do niego Ami wbijając oczy w jego szeroką, falującą ze
zmęczenia pierś co nie było w tej chwili najlepszym pomysłem. W rozchełstanej
koszuli widoczne były potężne mięśnie mężczyzny powleczone apetyczną śniadą
skórą, lśniącą od potu w świetle lamp.
- Mhm.. –
wyrwało się nieopatrznie, zagapionemu w to kuszące zjawisko Amitaiowi.
- Wiedziałem,
że ci się spodoba. Wieczorem możemy się zabawić – mruknął zadowolony Zamir wpatrujący
się w niego błyszczącymi oczami.
- Eee…? –
odezwał się chłopak, zaskoczony kierunkiem w jakim poszła rozmowa i zarumienił
się po same uszy. – Chyba się nie zrozumieliśmy. Nie sypiam z każdym facetem, który
zaświeci do mnie gołym torsem - odparł stanowczo zmieszany Al’Kadar i zaczął
się wycofywać, przy akompaniamencie gwizdów ze wszystkich stron sali.
…………………………………………………………………
Ami był
głodny, a jego żołądek głośno domagał się jakiegoś paliwa. Chłopak jednak z uporem
leżał pod kołdrą i bijąc głową o poduszkę dumał nad swoją głupotą. Dzisiaj
pobił z pewnością wszelkie swoje rekordy. Zrobił z siebie kretyna przed co
najmniej połową załogi statku. Zamiast zgasić w zarodku powstające o nim
plotki, dał powód do następnych jeszcze śmielszych spekulacji.
- Ałłuuu… -
zawył desperacko nad swoim ciężkim losem.
- Bawisz się
w psa, czy umierasz? – Zapytał stojący w drzwiach Liam. – Chodź na kolację, bo
tu faktycznie skonasz z głodu. Twój brzuch słychać było aż na korytarzu.
- Nigdzie
nie idę. Daj mi tu cierpieć w spokoju – jęknął Ami i schował się ponownie pod
kołdrę. Dość długo przewracał się na łóżku aż w końcu zmorzył go sen. Obudził
go ciche pukanie, a potem skrzypienie otwieranych drzwi.
- Liam,
mówiłem żebyś odpuścił – odparł chłopak nie otwierając nawet oczu. Usłyszał jak
ktoś stawia na stole talerz i kubek. Po chwili doszedł go upojny zapach
pieczeni i smażonych ziemniaczków. – Nie będę jadł, muszę się jakoś ukarać i
wreszcie zmądrzeć, bo marnie skończę. Jak mogłem tak ślinić się do tego
zboczeńca Zamira, mało brakowało, a wbiłbym mu zęby w klatę. Nawet teraz jak
pomyślę o jego złocistej skórze robię się głodny – westchnął głośno Ami. –
Nie chcę znowu wplątać się w jakąś aferę. Mam zamiar żyć w celibacie. Podobno
mężczyźni, którzy tego nie robią żyją dłużej i zachowują urodę do późnej starości.
Od jutra zajmę się pracą, treningami i rozwiązywaniem swoich osobistych
problemów. Precz z facetami! – Krzyknął energicznie Ami, usiadł gwałtownie na
łóżku i spotkał się oko w oko z mocno rozbawionym Zamirem.
- Trzymam
cię za słowo chłopcze, będziesz miał wiele okazji, aby udowodnić siłę swojej
woli. Rano stawisz się w mojej kwaterze i podejmiesz nowe obowiązki. Będziesz
moim sekretarzem. Bardzo potrzebuję kogoś do uporządkowania papierów.
Wkrótce odlatujemy do stolicy i muszę dojść jakoś do ładu z dokumentami – Mężczyzna
usiadł na łóżku i zbliżył się do Amiego na niebezpieczną odległość. Spojrzał
wymownie na jego usta i delikatnie musnął je opuszkami palców. – Myślisz, że
dasz radę? – zapytał z szelmowskim uśmiechem.
O mój słodki.. *_*Ami ty to masz branie,, aww, potężny facet i te mięśnie,, chce go zobaczyć,xD chociaż znając życie bardziej do gustu przypadłby mi Ami albo Sevi,, a właśnie,,
OdpowiedzUsuńmoje małe maleństwo, ty okrutniku, mamusia Maru da ci klapsa zaraz... Co się z nim dzieje, moje urocze maleństwo buuu T_T Bianca zrób coś z tym noo?! mi zabraniasz pisać tragedii a sama to robisz,,, >_< Nie ładnie,, ja chce mojego słodziaka z powrotem,,! O!
Twoja Maru;3
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział jest cudowny, bardzo szkoda mi Daiva, Savi bardzo się zmienił, i mam nadzieję, że jest dla niego jeszcze jakaś szansa. Ami pokazał na tym treningu swoje umiejętności, tak właśnie podejrzewałam, że to Zamir, a nie Liam przyniósł to jedzenie, przy okazji Zamir dowiedział się kilku rzeczy, także o tym co myśli chłopak o tej sytuacji na arenie.... Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział...
Weny Tobie życzę....
Pozdrawiam serdecznie Basia
mrrr Ami ma branie ^^
OdpowiedzUsuńczyżby wytrzymał w celibacie mając obok Zamira? :D oj coś w to wątpię ^^
Sevi mnie przeraża i to coraz bardziej nie mniej jednak bardzo dobrze się to czyta:) Natomiast część Amiego jest urocza i zabawna. Mam nadzieje że w tym ce|ibacie nie wytrzyma a|e jak na razie jest świetnie. Oby tak da|ej. Drastyczna zmiana jaka wprowadzi|aś bardzo pomaga wspania|emu opowiadaniu. Dużo weny:)
OdpowiedzUsuńnie to żeby coś.. ale mimo wszystko czekamy na rozdziały także tutaj ;)
OdpowiedzUsuńJa mam pytanka:
OdpowiedzUsuń1. Który z chlopców to syn Kayla ? (tego z kroniki czarnych gwiazd)
2. Czy Yuriko opowiadal im o Kaylu ?
Od dawna nurtują mnie te pytania :P
I jeszcze ile lat mają Ci chlopcy (Sevi, Amitai.. Chociaż to są bliźniacy więc muszą mieć po tyle samo :P) Czyli ile lat minęlo od śmierci Kayla ? No :D
UsuńWitam, witam,
OdpowiedzUsuńdość długo nie dodałaś tutaj nowego rozdziału, będzie tutaj jakaś kontynuacja w przyszłości czy nie? Pytam, bo to opowiadanie mi się podoba i jestem bardzo ciekawa jak to dalej się potoczy....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia
Witam
OdpowiedzUsuńWspaniałe opowiadanie, uwielbiam twój sposób pisania. Ale to trochę okrutne przerywać w tak wciągającym momencie. Mam nadzieję, że mimo tak wielu opowiadań, które obecnie piszesz i dla tego znajdziesz trochę czasu i weny, żeby stworzyć jakiś koniec,
Czekam z niecierpliwością i duuuuużo weny życzę
Olga
Witam,
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie i szkoda, że nie ma jego dalszych części. Mam nadzieję, że wrócisz do tego opka. Weny życzę i pozdrawiam.
Witaj droga autorko,
OdpowiedzUsuńopowiadanie jest bardzo ciekawe, wciągnęło mnie tak jak i Twoje inne opowiadania, ale mam pytanie czy je będziesz jeszcze kontynuowała?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hey very interesting blog!
OdpowiedzUsuńThanks for your marvelous posting! I truly enjoyed rewding
OdpowiedzUsuńit, you might be a great author.I will be sure to bookmark your blg and will
eventually come back later iin life. I want to encourage you continue your great work,
have a nice weekend!
That is really attention-grabbing, You are a very professional blogger.
OdpowiedzUsuńI have joined youhr rss feed and sit uup forr in quest of more
of you magnificent post. Additionally, I've shared your website in my social networks
Hey very interesting blog!
OdpowiedzUsuńExcedllent website you have here bbut I was wanbting to know
OdpowiedzUsuńif you knew of any forumss that cover the same topics discussed in this article?
I'd really love to be a part of community where I can get suhgestions from other knowledgeable people that
share the same interest. If you have any recommendations,
please let mme know. Appreciate it!
Have you ever considered creating an ebook or guest authoring on other websites?
OdpowiedzUsuńI have a blopg based on thee same subjects
you discuss and wouod love to have you share some
stories/information. I kno my subscribers would value
your work. If you are even remotely interested,
feel free tto send mee an e-mail.
Fajne opowiadanie, szkoda tylko, że Sevi i Ami się pokłócili. Ja mam nadzieję, że będą razem. Sevi się zmieni, a Ami dojdzie do wniosku, że chce być z bratem, bo się zakochał i jeszcze o tym nie wie. Nawet Yuriko to widział. Nadzieja zawsze jest. Byliby taką piękną parą, a głosy sprzeciwu jak to brat z bratem są obrzydliwi i na stos z nimi nie są moim zdaniem dobre. Z jednej strony to zrozumiałe, ale i tak-Miłość to miłość. Ten kto kocha i nie rozumie takiej miłości nie zna jej prawdziwej wartości, bo jakby się postawił na jej miejscu to ciekawe co by czuł, a ci, którzy jeszcze się nie zakochali zrozumieją to później, gdy już zasmakują tego uczucia. Oczywiście to tylko moje zdanie i nic nikomu nie zarzucam. Mam nadzieję, że Zamir odczepi się od niego i Ami odejdzie stamtąd, porozmawia z bratem, i jakoś się ułoży, choć wiadomo, że szybko to nie nadejdzie, bo Sevi naprawdę się zmienił(więc Ami musi go zmienić). To moje zdanie.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie piszesz? Masz talent i pomysły, a to opowiadanie jest super. Przypomnij sobie o tym blogu, bo na pewno ktoś czeka, w tym ja. Życzę weny i powrotu :)
Masz rację, mam zamiar dokończyć to opowiadanie. Napisałam nawet plan do pięciu rozdziałów, więc możesz się spodziewać na dniach nowej części. To moje jedyne niezakończone opo i ciągle mi to wytykają:)).
Usuń