wtorek, 30 października 2012

Rozdział 13


   Sevi od kilku dni zastanawiał się w jaki sposób pozbyć się mistrzów magii. Nie mógł zaatakować wszystkich trzech od razu, bo sprawa na pewno wydała by się podejrzana i w końcu ktoś mógłby coś wywęszyć. Postanowił pojedynczo rozprawić się z niewygodnymi świadkami. Na pierwszy ogień miał pójść Alen Neken będący znanym ekspertem od starożytnych run.
Książę niedawno odkrył w podziemiach pałacu niezwykłą komnatę. Na jej drzwiach widniała ogromna pieczęć pokryta dziwnymi znakami. Sevi z początku bał się jej dotknąć, bo wyczuł emanującą z niej niebezpieczną, ciemną moc. W końcu jednak przełamał się i zaczął ja delikatnie badać opuszkami palców. Rozpadła się pod wpływem jego dotyku w świetlisty pył. Wszedł do tajemniczego pokoju wstrzymując z emocji oddech. Zapalił magiczną lampkę i zaczął bacznie rozglądać się dookoła. Szybko zorientował się, że w jego ręce trafił prawdziwy skarb. Ściany sali od sufitu do podłogi obwieszone były półkami na których znajdowało się setki zapomnianych woluminów traktujących o czarnej magii. Z pewnością z tego powodu to pomieszczenie zostało zapieczętowane i ukryte przed oczyma ciekawskich. Postanowił wrócić tutaj jeszcze tego samego dnia w towarzystwie swojej nowej zabaweczki. 
Dał Davemu dwa dni na przystosowanie się do nowej sytuacji, ale dłużej nie miał zamiaru mu pobłażać. Wrócił więc do swojego apartamentu i dzwonkiem przywołał narzeczonego, który miał zakaz opuszczania jego komnat. Rozsiadł się wygodnie w fotelu i uśmiechnął drapieżnie na widok wchodzącego do pokoju mężczyzny. Musiał przyznać, że Dave prezentował się wyjątkowo seksownie w białej, jedwabnej koszuli i dopasowanych ciemnych spodniach.
- Panie – pochylił się w ukłonie przed księciem. Widać było, że przez te dwa dni wiele sobie przemyślał. Doszedł do wniosku, że z jego narzeczonym stało się coś dziwnego, najprawdopodobniej kompletnie oszalał. Nie miał pojęcia co się wydarzyło podczas jego nieobecności i niestety nikt nie potrafił mu udzielić takiej informacji. Wszyscy jednak rozmówcy byli zgodni co do jednego. Musiało dojść do jakiejś poważnej kłótni między członkami rodziny cesarskiej po której władca przeniósł się do Twierdzy i stamtąd rządził krajem. Zniknął też gdzieś ochroniarz księcia i nikt go już więcej nie widział. Tymczasem następca tronu zmienił się nie do poznania i zaczął coraz więcej przypominać swojego niesławnego dziadka.
 Dave z początku myślał, że Sevi z niego kpi i po jakimś czasie odpuści. Teraz jednak dostrzegł, że zmiany w chłopaku są dużo głębsze niż myślał i zaczął się naprawdę bać. Nie miał pojęcia co jeszcze może przyjść do głowy temu szalonemu dzieciakowi. Starał się więc zachowywać najspokojniej jak umiał, aby nie rozdrażniać swojego dręczyciela.
- Rozbieraj się – usłyszał ze zdumieniem chłodny rozkaz. Spojrzał na Seviego, mając nadzieję, że żartuje, ale dojrzał w jego oczach tylko zimne okrucieństwo. – Na co czekasz? – Zapytał książę. Obroża zaczęła zaciskać się boleśnie wokół szyi mężczyzny, który czując to zaczął pośpiesznie zrzucać ubranie. – Wolniej, trochę finezji kochanie – rzucił złośliwie chłopak. Kiedy Dave został nagi, narzeczony obejrzał go od stóp do głów z perwersyjnym uśmieszkiem. – Wiesz co to jest? – Sevi pochylił się i wyciągnął ze stojącej obok szafki jakiś duży podłużny, giętki przedmiot.
- Ttak – wyjąkał zaczerwieniony Dave nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Jego nieśmiały zazwyczaj narzeczony trzymał w dłoniach spore dildo z wbudowanym wibratorem.
- Co się tak gapisz? Odwróć się tyłem i mocno pochyl, możesz chwycić się biurka – odezwał się wyniośle chłopak. – Chyba nie zapomniałeś co ci dwa dni temu obiecałem? – Mężczyzna pobladł gwałtownie, ale bez słowa wypełnił rozkaz. Wypiął tyłek w stronę narzeczonego  i z mocno bijącym ze strachu sercem czekał na rozwój wypadków. Sevi wstał i podszedł do swojej ofiary, wymierzył mu solidnego klapsa, rozsunął pośladki i bez ostrzeżenia pchnął mocno dildo zanurzając je od razu prawie do połowy w ciasno zaciśniętej dziurce mężczyzny. Doskonale zdawał sobie sprawę, że robiąc to w ten sposób rozrywa delikatne ścianki anusa.
- Aaaa… - krzyknął z bólu Dave, a po jego drżących udach spłynęła cieniutka strużka krwi.
- Przyjemnie prawda? – Zaniósł się śmiechem książę. – To jeszcze nie koniec – wsunął z okrutnym błyskiem w oku przedmiot do końca, po czym zabezpieczył go, aby nie wypadł. – Będę cię pieprzył, kiedy tylko przyjdzie mi na to ochota – warknął do wystraszonego mężczyzny, któremu po policzkach płynęły z bólu łzy. – Odwróć się do mnie przodem, zobaczymy co tam masz ciekawego – obrzucił kpiącym spojrzeniem wiotkiego penisa narzeczonego. – Założymy się że zaraz ci stanie? – Sevi obserwował  przerażonego mężczyznę beznamiętnie, jak jakiś eksperymentalny eksponat. Usiadł z powrotem w fotelu i skinął na Devego ręką żeby podszedł bliżej. Wyjął z kieszeni maleńkie urządzonko z kilkoma przyciskami. – Zobaczmy jak to działa! – Podkręcił jeden z guzików, a stojący naprzeciwko niego mężczyzna krzyknął zaskoczony i osunął się na kolana. Dave poczuł jak dildo wibruje i raz po raz uderza w jego prostatę. Krew zaczęła gwałtownie krążyć w jego żyłach, a członek prężyć się i rosnąć. – Wstań i nie waż się siebie dotykać! – Krzyknął jego dręczyciel. Sevi przez dobre kilkanaście minut bawił się urządzeniem wypróbowując różne opcje i wyrywając z ust narzeczonego coraz głośniejsze jęki. Zawstydzony i upokorzony do granic możliwości Dave stał przed nim wijąc się i postękując. Trząsł się na całym ciele, które mimo doznawanego bólu z całych sił dążyło do spełnienia. Książę podniósł ze stolika ozdobne, pawie pióro i dotknął nim penisa mężczyzny. – No dalej, spuść się, pokaż jaka z ciebie pożądliwa dziwka – odezwał się pogardliwie chłopak nie przestając gładzić jego nabrzmiałego członka.
- Aaaa… - rozległ się okrzyk Davea, który wystrzelił potężnym strumieniem spermy wprost na dywan u stóp Seviego, który natychmiast się odsunął z pełnym obrzydzenia grymasem.
- Zabierz swoje ciuchy i wynoś się. Masz – rzucił do niego urządzeniem pilotującym dildo. – Może ci się jeszcze przydać. To będzie od dzisiaj twój jedyny kochanek – uśmiechnął się do niego ironicznie. Po czym wstał i wyszedł z pokoju, zostawiając poniżonego, drżącego, nagiego mężczyznę samemu sobie.
…………………………………………………….............

   W tym samym czasie Amitai miał zupełnie inne problemy. Ubrany w lekką zbroję, ściśle dopasowaną do jego zgrabnego, smukłego ciała i z przypasanym do boku świetlnym mieczem, podążał razem z rozbawionym jego speszoną miną Liamem na salę treningową. Mimo zapewnień przyjaciela o panującej tam surowej dyscyplinie, trochę jednak obawiał się reakcji ćwiczących tam wojowników. Kiedy weszli na ogromną salę wszystkie głowy zwróciły się w ich stronę, ale po chwili wszyscy wrócili do przerwanych zajęć. Ami razem z Liamem znaleźli sobie jakiś najodleglejszy, najciemniejszy kącik i tam zaczęli poranny trening. Al’Kadar nie był zbyt dobry w walce na miecze. Po kilkunastu minutach zebrał od Liama sporo siniaków. Nie mógł się skupić na pojedynku ponieważ ze wszystkich stron czuł na sobie pożądliwe spojrzenia ślizgające się po jego sylwetce, pośladkach, oceniające zawartość spodni. Parę razy rozłożył się na podłodze jak długi robiąc efektowny szpagat. Chora noga zaczęła go boleć i nie potrafił nadążyć za zwinnym Liamem. Zajęci sobą mężczyźni nie zauważyli przygląda dającemu się im od jakiegoś czasu potężnego wojownika.
- Dość – usłyszeli skierowany w swoją stronę rozkaz. – Co to ma być? – warknął do nich Zamir. Na sali natychmiast ucichło i wszyscy zaczęli wyjątkowo przykładnie trenować. – Usiądź – odezwał się do Liama.
- Amitai, gdzie podziała się twoja głowa, bo na razie widzę tylko miotający się na wszystkie strony leniwy tyłek? – Wrzasnął na Al’Kadara dowódca. – Jak ty do cholery trzymasz ten miecz? – Mężczyzna podszedł do chłopaka, stanął za jego plecami i obejmując go szerokimi ramionami ustawił w odpowiedniej pozycji. Nie omieszkał się jednak przywrzeć do zmieszanego Amitaia całym swoim gorącym, twardym ciałem. Chłopak gwałtownie się zaczerwienił wyczuwając swoimi pośladkami niewątpliwy dowód podniecenia Zamira.
- Słodki – mruknął do niego wojownik, owiewając jego ucho swoim oddechem.
- Puszczaj – pisnął cicho Ami, nie chcąc zwracać na siebie uwagi ćwiczących mężczyzn. W tym momencie poczuł jak duża dłoń Zamira zaciska się bezczelnie na jego pośladku. Niewiele myśląc stanął mu z całej siły na nodze miażdżąc przy tym palce. Po czym posłał w stronę zaskoczonego dowódcy falę mocy która odepchnęła go do tyłu tak, że z impetem wylądował na tyłku.
- Cholera! – Wrzasnął wojownik, rozcierając obolałe pośladki i posłał w stronę Amitaia krzywe spojrzenie. Niestety wszystkie głowy odwróciły się w ich stronę przywabione awanturą. Zamir zerwał się na równe nogi i bez słowa rzucił sna zbaraniałego chłopaka z mieczem w dłoni. Nie docenił jednak jego refleksu. Nie zdążył nawet go musnąć, bo Ami rozłożył skrzydła i poszybował jak strzała w górę. Dowódcy nie pozostało nic innego jak przyłączyć się do szybującego w powietrzu chłopaka. Zabawa w berka trwała dość długo ponieważ goniący się mężczyźni wspierali się w tym pojedynku magią. Lśniące pociski latały tam i z powrotem niestety nie trafiając do celu. Błyszczące tarcze otaczały ich ciała skutecznie odpierając każdy atak przeciwnika. Wszyscy którzy do tej pory trenowali przestali ćwiczyć i z zadartymi głowami oglądali rozgrywające się na ich oczach widowisko. Doskonale znali swojego dowódcę i wiedzieli, że w walce nie ma sobie równych. Tymczasem teraz okazało się że ten nowy chłopak w powietrzu nie ustępuje mu nawet na krok. Po godzinie najdziwniejszych ewolucji i spektakularnym pokazie mocy obaj walczący wylądowali na arenie ciężko dysząc.
- Z formą coś kiepsko – wyszczerzył się do chłopaka Zamir.
- I kto to mówi – uśmiechnął się do niego Ami wbijając oczy w jego szeroką, falującą ze zmęczenia pierś co nie było w tej chwili najlepszym pomysłem. W rozchełstanej koszuli widoczne były potężne mięśnie mężczyzny powleczone apetyczną śniadą skórą, lśniącą od potu w świetle lamp.
- Mhm.. – wyrwało się nieopatrznie, zagapionemu w to kuszące zjawisko Amitaiowi.
- Wiedziałem, że ci się spodoba. Wieczorem możemy się zabawić  – mruknął   zadowolony Zamir wpatrujący się w niego błyszczącymi oczami.
- Eee…? – odezwał się chłopak, zaskoczony kierunkiem w jakim poszła rozmowa i zarumienił się po same uszy. – Chyba się nie zrozumieliśmy. Nie sypiam z każdym facetem, który zaświeci do mnie gołym torsem - odparł stanowczo zmieszany Al’Kadar i zaczął się wycofywać, przy akompaniamencie gwizdów ze wszystkich stron sali.
…………………………………………………………………

Ami był głodny, a jego żołądek głośno domagał się jakiegoś paliwa. Chłopak jednak z uporem leżał pod kołdrą i bijąc głową o poduszkę dumał nad swoją głupotą. Dzisiaj pobił z pewnością wszelkie swoje rekordy. Zrobił z siebie kretyna przed co najmniej połową załogi statku. Zamiast zgasić w zarodku powstające o nim plotki, dał powód do następnych jeszcze śmielszych spekulacji.
- Ałłuuu… - zawył desperacko nad swoim ciężkim losem.
- Bawisz się w psa, czy umierasz? – Zapytał stojący w drzwiach Liam. – Chodź na kolację, bo tu faktycznie skonasz z głodu. Twój brzuch słychać było aż na korytarzu.
- Nigdzie nie idę. Daj mi tu cierpieć w spokoju – jęknął Ami i schował się ponownie pod kołdrę. Dość długo przewracał się na łóżku aż w końcu zmorzył go sen. Obudził go ciche pukanie, a potem skrzypienie otwieranych drzwi.
- Liam, mówiłem żebyś odpuścił – odparł chłopak nie otwierając nawet oczu. Usłyszał jak ktoś stawia na stole talerz i kubek. Po chwili doszedł go upojny zapach pieczeni i smażonych ziemniaczków. – Nie będę jadł, muszę się jakoś ukarać i wreszcie zmądrzeć, bo marnie skończę. Jak mogłem tak ślinić się do tego zboczeńca Zamira, mało brakowało, a wbiłbym mu zęby w klatę. Nawet teraz jak pomyślę o jego złocistej skórze robię się głodny – westchnął głośno Ami. – Nie chcę znowu wplątać się w jakąś aferę. Mam zamiar żyć w celibacie. Podobno mężczyźni, którzy tego nie robią żyją dłużej i zachowują urodę do późnej starości. Od jutra zajmę się pracą, treningami i rozwiązywaniem swoich osobistych problemów. Precz z facetami! – Krzyknął energicznie Ami, usiadł gwałtownie na łóżku i spotkał się oko w oko z mocno rozbawionym Zamirem.
- Trzymam cię za słowo chłopcze, będziesz miał wiele okazji, aby udowodnić siłę swojej woli. Rano stawisz się w mojej kwaterze i podejmiesz nowe obowiązki. Będziesz moim sekretarzem. Bardzo potrzebuję kogoś do uporządkowania papierów. Wkrótce odlatujemy do stolicy i muszę dojść jakoś do ładu z dokumentami – Mężczyzna usiadł na łóżku i zbliżył się do Amiego na niebezpieczną odległość. Spojrzał wymownie na jego usta i delikatnie musnął je opuszkami palców. – Myślisz, że dasz radę? – zapytał z szelmowskim uśmiechem.

19 komentarzy:

  1. O mój słodki.. *_*Ami ty to masz branie,, aww, potężny facet i te mięśnie,, chce go zobaczyć,xD chociaż znając życie bardziej do gustu przypadłby mi Ami albo Sevi,, a właśnie,,
    moje małe maleństwo, ty okrutniku, mamusia Maru da ci klapsa zaraz... Co się z nim dzieje, moje urocze maleństwo buuu T_T Bianca zrób coś z tym noo?! mi zabraniasz pisać tragedii a sama to robisz,,, >_< Nie ładnie,, ja chce mojego słodziaka z powrotem,,! O!
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    rozdział jest cudowny, bardzo szkoda mi Daiva, Savi bardzo się zmienił, i mam nadzieję, że jest dla niego jeszcze jakaś szansa. Ami pokazał na tym treningu swoje umiejętności, tak właśnie podejrzewałam, że to Zamir, a nie Liam przyniósł to jedzenie, przy okazji Zamir dowiedział się kilku rzeczy, także o tym co myśli chłopak o tej sytuacji na arenie.... Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział...
    Weny Tobie życzę....
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. mrrr Ami ma branie ^^
    czyżby wytrzymał w celibacie mając obok Zamira? :D oj coś w to wątpię ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Sevi mnie przeraża i to coraz bardziej nie mniej jednak bardzo dobrze się to czyta:) Natomiast część Amiego jest urocza i zabawna. Mam nadzieje że w tym ce|ibacie nie wytrzyma a|e jak na razie jest świetnie. Oby tak da|ej. Drastyczna zmiana jaka wprowadzi|aś bardzo pomaga wspania|emu opowiadaniu. Dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie to żeby coś.. ale mimo wszystko czekamy na rozdziały także tutaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam pytanka:
    1. Który z chlopców to syn Kayla ? (tego z kroniki czarnych gwiazd)
    2. Czy Yuriko opowiadal im o Kaylu ?
    Od dawna nurtują mnie te pytania :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze ile lat mają Ci chlopcy (Sevi, Amitai.. Chociaż to są bliźniacy więc muszą mieć po tyle samo :P) Czyli ile lat minęlo od śmierci Kayla ? No :D

      Usuń
  7. Witam, witam,
    dość długo nie dodałaś tutaj nowego rozdziału, będzie tutaj jakaś kontynuacja w przyszłości czy nie? Pytam, bo to opowiadanie mi się podoba i jestem bardzo ciekawa jak to dalej się potoczy....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam
    Wspaniałe opowiadanie, uwielbiam twój sposób pisania. Ale to trochę okrutne przerywać w tak wciągającym momencie. Mam nadzieję, że mimo tak wielu opowiadań, które obecnie piszesz i dla tego znajdziesz trochę czasu i weny, żeby stworzyć jakiś koniec,
    Czekam z niecierpliwością i duuuuużo weny życzę
    Olga

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    Świetne opowiadanie i szkoda, że nie ma jego dalszych części. Mam nadzieję, że wrócisz do tego opka. Weny życzę i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj droga autorko,
    opowiadanie jest bardzo ciekawe, wciągnęło mnie tak jak i Twoje inne opowiadania, ale mam pytanie czy je będziesz jeszcze kontynuowała?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Hey very interesting blog!

    OdpowiedzUsuń
  12. Thanks for your marvelous posting! I truly enjoyed rewding
    it, you might be a great author.I will be sure to bookmark your blg and will
    eventually come back later iin life. I want to encourage you continue your great work,
    have a nice weekend!

    OdpowiedzUsuń
  13. That is really attention-grabbing, You are a very professional blogger.

    I have joined youhr rss feed and sit uup forr in quest of more
    of you magnificent post. Additionally, I've shared your website in my social networks

    OdpowiedzUsuń
  14. Hey very interesting blog!

    OdpowiedzUsuń
  15. Excedllent website you have here bbut I was wanbting to know
    if you knew of any forumss that cover the same topics discussed in this article?
    I'd really love to be a part of community where I can get suhgestions from other knowledgeable people that
    share the same interest. If you have any recommendations,
    please let mme know. Appreciate it!

    OdpowiedzUsuń
  16. Have you ever considered creating an ebook or guest authoring on other websites?
    I have a blopg based on thee same subjects
    you discuss and wouod love to have you share some
    stories/information. I kno my subscribers would value
    your work. If you are even remotely interested,
    feel free tto send mee an e-mail.

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajne opowiadanie, szkoda tylko, że Sevi i Ami się pokłócili. Ja mam nadzieję, że będą razem. Sevi się zmieni, a Ami dojdzie do wniosku, że chce być z bratem, bo się zakochał i jeszcze o tym nie wie. Nawet Yuriko to widział. Nadzieja zawsze jest. Byliby taką piękną parą, a głosy sprzeciwu jak to brat z bratem są obrzydliwi i na stos z nimi nie są moim zdaniem dobre. Z jednej strony to zrozumiałe, ale i tak-Miłość to miłość. Ten kto kocha i nie rozumie takiej miłości nie zna jej prawdziwej wartości, bo jakby się postawił na jej miejscu to ciekawe co by czuł, a ci, którzy jeszcze się nie zakochali zrozumieją to później, gdy już zasmakują tego uczucia. Oczywiście to tylko moje zdanie i nic nikomu nie zarzucam. Mam nadzieję, że Zamir odczepi się od niego i Ami odejdzie stamtąd, porozmawia z bratem, i jakoś się ułoży, choć wiadomo, że szybko to nie nadejdzie, bo Sevi naprawdę się zmienił(więc Ami musi go zmienić). To moje zdanie.
    Dlaczego nie piszesz? Masz talent i pomysły, a to opowiadanie jest super. Przypomnij sobie o tym blogu, bo na pewno ktoś czeka, w tym ja. Życzę weny i powrotu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, mam zamiar dokończyć to opowiadanie. Napisałam nawet plan do pięciu rozdziałów, więc możesz się spodziewać na dniach nowej części. To moje jedyne niezakończone opo i ciągle mi to wytykają:)).

      Usuń