Sevi
siedział przy stole ze spuszczona głową. Przesuwał jedzenie po talerzu niczego
nie wkładając do ust. Martwił się losem nowopoznanego mężczyzny. Wiedział z
opowiadań, że zamkowe lochy są okropnym miejscem pełnym robactwa i szczurów.
Karmią tam więźniów jakąś ohydną breją i dają do opicia śmierdzącą wodę. Czuł
się winny i było mu przykro, że wplątał Dave w taką awanturę. Od dwóch dni
błagał ojca, aby wypuścił z więzienia jego znajomego, ale ten pozostał
niewzruszony.
- Dlaczego
nie jesz i cały czas pociągasz nosem? - Zapytał chłopca Yuriko, patrząc na niego
z troską. Już od dłuższego czasu zastanawiał się jak pogodzić tych uparciuchów. Obaj byli równie dumni i zawzięci. Żaden nie chciał ustąpić nawet
o włos. To, że Sevi zwrócił się do ojca z prośbą o uwolnienie mężczyzny,
świadczyło o tym jak bardzo przejął się jego losem. Spojrzał na naburmuszone
miny swoich najbliższych i doszedł do wniosku, że jednak musi im jakoś pomóc.
- Jak mu nie
smakuje, to niech się trochę przegłodzi. Jest rozpieszczony do granic
możliwości - warknął w kierunku syna Ashlan.
- Czy ty
czasem nie przesadzasz? Jak długo masz zamiar się na niego gniewać?
- Ty się nad
nim nie użalaj. Pozwalasz mu na wszystko i oto mamy skutki - powiedział chłodno
cesarz. – Zastałem go w sypialni z obcym mężczyzną w dość dwuznacznej pozycji.
Chyba mi nie powiesz, że pochwalasz takie zachowanie. Jest jeszcze za młody na
seks.
- Ashlan, on
ma już osiemnaście lat. Ty w jego wieku przespałeś się już z połową dworu!
- Nie znałeś
mnie w tym wieku, więc skąd wiesz co robiłem? - Mężczyzna spojrzał wyniośle na
męża.
- Słyszało
się to i owo, więc nie udawaj teraz niewiniątka.
- Wierzysz
niesprawdzonym pogłoskom? Nie wiedziałem, że gustujesz w takich babskich
rozrywkach.
- Nie ma to
jak smakowita ploteczka mój drogi, jak na przykład ta o tobie i twoim nowym
sekretarzu. Podobno biedaczek był tak niezdarny, że potknął się o dywan i
wylądował na twoich kolanach.
- Sądzisz,
że takie niemądre opowiastki są na poziomie księcia korony?
- Właśnie
tak sądzę i nie podoba mi się twoje zachowanie. Myślę, że już się najadłem.
Znęcasz się nad dzieckiem, a mnie uważasz za głupola nieumiejącego odróżnić
prawdy od fikcji. Chodź Sevi, zostawmy tatę z sam na sam z jego dumą. Niech mu
ogrzeje łoże dzisiejszej nocy - Yuriko chwycił syna za rękę, zadarł nos do góry
i wymaszerował z jadalni nie oglądając się za siebie. Przechodząc obok lustra
zerknął w nie dyskretnie. Jego mąż siedział przy stole i patrzył za nimi z
zaskoczoną i zasmuconą miną. Jest więc na dobrej drodze. - Tylko tak dalej Yuriko, a dostaniesz to czego chcesz i jeszcze jakąś
małą nagrodę na dodatek - pomyślał z zadowoleniem. Kiedy znaleźli się w
sypialni chłopca mężczyzna usiadł obok niego na łóżku i pogłaskał go po głowie.
- Nie smuć
się skarbie, jakoś temu zaradzimy. Nie pozwolimy, aby twojego znajomego zjadły
w lochach pająki.
- Tata jest
okropny. Może on tam kona, a ja nie mogę mu pomóc - chlipnął Sevi przytulając
się do ojca.
- Nie
przesadzaj, to całkiem małe pajączki. Nie są w stanie w ciągu dwóch dni
skonsumować takiego wielkiego faceta - uśmiechnął się do syna Yuriko. - Masz tu
klucz do więzienia, tylko postaraj się, aby nikt was nie widział. Wyprowadź go
poza pałac.
- Nie dam
rady. Tata cały czas mnie osobiście pilnuje. Co jakiś czas sprawdza co robię -
odparł przygnębiony chłopiec.
- Zajmę się nim - odparł mężczyzna szczerząc zęby w psotnym
uśmiechu.
- Ale jak,
przed chwilą się pokłóciliście?
- Dam sobie
radę. Zmykaj - Yuriko poklepał go po ramieniu i wesoło pogwizdując udał się do
swoich apartamentów. Tam w całkowicie beztroskim nastroju wziął prysznic,
założył prowokująco obcisłe, ciemne spodnie i prześwitującą białą koszulę,
przez którą widać było jego sutki. Rozpuścił
długie, czarne włosy, które jedwabistą kurtyną opadły mu aż do pasa. Wziął do
ręki książkę i rozłożył się z nią na niewielkiej otomanie, przed płonącym
kominkiem. Położył się na brzuchu wpinając
do góry zgrabny tyłek. Kiedy usłyszał, jak otwierają się drzwi wyraz
jego twarzy natychmiast się zmienił. Zrobił obrażoną, smutną minę i ciężko
westchnął.
Tymczasem
Ahlan wszedł do wspólnego saloniku pogrążony w nieprzyjemnych myślach. Nie miał
pojęcia jak doszło do tej kłótni podczas kolacji. Musiał jakoś przeprosić męża za
te kilka pochopnych słów, które do niego powiedział. Niepotrzebnie się
posprzeczali o takie głupstwa. Miał niejasne wrażenie, że ktoś nim manipuluje,
ale jego najdroższe słoneczko nie wymyśliłoby przecież takiego przewrotnego
planu. To niemożliwe. Spojrzał przed siebie
i stanął jak zaczarowany. Jego kochanie leżało na kanapie, kręcąc co
chwila pupą w niemożliwie opiętych spodniach. Na widok tych, jakże
jednoznacznie kojarzących się ruchów, krew w żyłach zaczęła mu szybciej krążyć.
Gdyby podczas kolacji siedział cicho, trzymał swoje nerwy na wodzy i spokojnie
zjadł posiłek, teraz czekałaby go nagroda, a tak mógł tylko patrzeć i
przełykać ślinę.
- Maleńki -
zaczął ostrożnie - porozmawiajmy. Wiem, że trochę mnie poniosło. Byłem
zdenerwowany nieodpowiedzialnością naszego syna. Przepraszam - zbliżał sie
powoli do męża, by w końcu usiąść obok niego. Yuriko z nadąsaną miną podniósł
się i uklęknął na łóżku, prezentując widoczny w rozpiętej koszuli nagi, ładnie
umięśniony brzuch. Spojrzał na męża spod długich rzęs i w duchu się uśmiechnął.
Ashlan głośno przełknął czując, jak jego spodnie robią się coraz ciaśniejsze.
- No wiesz!
Najpierw robisz ze mnie starą przekupę, a potem przepraszasz! - Chłopak
spiorunował mężczyznę wzrokiem. Zaczął się wiercić niespokojnie, jak gdyby
szukając wygodniejszej pozycji. Koszula zsunęła się mu z jednego ramienia
ukazując złocistą skórę i smakowity, różowy sutek. Cesarz bezwiednie oblizał
się i położył dłoń na udzie męża, nie spuszczając wzroku z jego odsłoniętej
klatki piersiowej.
- Nie
gniewaj się - posuwał bez pośpiechu rękę w górę, w stronę interesującej go
wypukłości.
- Tak łatwo
się nie wykpisz - prychnął na niego nadal obrażony chłopak, nie odsuwając się
jednak ani o centymetr i rozchylając zmysłowo usta. Ashlan nie wytrzymał
dłużej, przyciągany jakąś niewidzialną siłą pochylił się i wpił w słodkie
wargi. Natychmiast splótł język z językiem męża w pełnym namiętności tańcu.
Objął go mocno ramionami przyciągając do siebie. Yuriko początkowo zaczął go
odpychać parskając ze złości, ale wkrótce zmienił zdanie, zaczął drżeć i wić
się w utalentowanych objęciach Ashlana.
- Kochanie
proszę, nie odtrącaj mnie - ochrypłym z emocji głosem wyszeptał cesarz wprost w
czerwone ucho. Poczuł, jak zniewolony pożądaniem chłopak przywiera do niego
całym ciałem. Zadowolony z uległości męża zaczął rozbierać go niecierpliwymi
dłońmi. Wkrótce obaj byli nadzy. Ułożył jęczącego z przyjemności kochanka na
brzuchu nieco unosząc do góry jego tyłeczek. Włożył w niego od razu dwa palce
pośpiesznie nawilżając je zaklęciem. Delikatnie masował aksamitne wnętrze
szukając prostaty. Słyszał głośne okrzyki, które jeszcze bardziej
rozpalały jego szalejące zmysły. Wyciągnął rękę, by od razu zastąpić ją czymś
większym. Pchnął gwałtownie wchodząc aż po nabrzmiałe jądra. Zaczął uderzać
wprawnie w punkt największej rozkoszy. Mężczyzna pod nim kręcił i stękał,
wypinając mocniej pośladki i rozchylając szerzej uda, by dać mu lepszy dostęp.
Zaczął rytmicznie wsuwać się i wysuwać czując zbliżający się orgazm. Lewą
dłonią złapał za penisa męża i zaczął go masować szybkimi ruchami. Wkrótce
poczuł, jak mięśnie chłopaka zaciskają się na jego członku. Gorący strumień
spermy kochanka obryzgał wszystko dookoła. Zrobił jeszcze kilka pchnięć i
dołączył do Yuriko z ekstatycznym okrzykiem. Przytulił się do boku chłopaka, po
czym odwrócił go na plecy.
- Jesteś
moim największym skarbem. Nigdy więcej mnie nie odpychaj. Nikt inny nie
potrafił mnie tak rozpalić. Kocham cię Słoneczko - czule pocałował zmęczonego
Yuriko. Nie zauważył jak mąż, zadowolony niczy kot, który właśnie dobrał się do
śmietanki, uśmiecha się szelmowsko z ogromną satysfakcją.
………………………………………………………………………………
Tymczasem
Sevi stał przed lustrem w sypialni i jeszcze raz sprawdzał wygląd.
Wszystko jak zwykle musiało być idealne. Każdy włos na swoim miejscu. Założył
ciemną szatę z obszernym kapturem w którym mógł skutecznie ukryć jasną czuprynę,
po której najłatwiej go było rozpoznać. Otwarł
przejście za niewielką biblioteczką
i wkroczył w ciemność, uzbrojony tylko w małą latarkę. Nigdy wcześniej
tędy nie szedł. Wszędzie było pełno kurzu. Drogę raz po raz zagradzały mu
ogromne pajęczyny. Pedantyczny z natury chłopak nie znosił brudu i z każdym
napotkanym, białym woalem wzdychał coraz ciężej. Do lochów dotarł w
nie najlepszym humorze kichając co chwila i prychając ze złości. Nie wiedział,
że na buzi ma czarne smugi, a starannie ułożone wcześniej włosy pełne są
pajęczych sieci. Wszedł wprost do więzienia, wydostając się z ciemnego
korytarza tajemnym przejściem, w jakimś nieuczęszczanym zaułku. Ostrożnie
skradając się wymijał strażników. Miał w tym ogromną wprawę. Od wielu lat
wymykał się z pałacu niezauważony przez nikogo. Wkrótce dotarł do celi Dave,
włożył do zamka uniwersalny klucz i cicho go przekręcił. Bez słowa złapał za
rękę zaskoczonego jego widokiem mężczyznę i pociągnął go w stronę ukrytego
przejścia. Dotarli na miejsce bez żadnych kłopotów. Potem jeszcze pół godziny
wędrowali pogrążonymi w mroku, wąskimi korytarzami aż dotarli do pałacowych
ogrodów. Tutaj Sevi zatrzymał się w jakiejś obrośniętej winoroślą altanie, aby
mogli trochę odetchnąć.
- Jak u
licha udało ci się zdobyć klucz? – Zapytał nieco zasapany Dave.
- To moja
tajemnica. Najważniejsze, że jesteś wolny - pokazał ząbki Sevi. Nie miał
pojęcia jak zabawnie i słodko wygląda z brudnymi policzkami zarumienionymi od
szybkiego marszu i potarganymi włosami. Dave nie mogąc się powstrzymać schylił
się i musną wargami kuszące różowe usta. Chłopak pisnął zaskoczony i cały
czerwony na twarzy odskoczył gwałtownie do tyłu.
- Co robisz?
To był mój pierwszy pocałunek, a ty go ukradłeś! Zabiję cię draniu!– Krzyknął
rozgniewany i zawstydzony Sevi wymachując drobnymi pięściami. Mężczyzna szybko
unieruchomił go w swoich ramionach zatykając ręką buzię.
- Uspokój
się – syknął mu do ucha – jak będziesz tak hałasował to znowu nas złapią. –
Zdenerwowany chłopak jednak nie posłuchał i zaczął się szarpać w jego
objęciach. Dave chcąc zatrzymać uparciucha chwycił go za przód tuniki rozrywając ją aż
do pasa. Oderwany w trakcie przepychanek guzik
od spodni z cichym stukotem potoczył się po podłodze. Niewdzięczna
garderoba zaczęła zsuwać się ze szczupłych bioder Sevi.
W tym samym
czasie grupka dworzan wraz z posłami z Infernatu oraz cesarzową spacerowała po
parku, podziwiając rozkwitłe właśnie błękitne róże sprowadzone aż z Chananu.
Dyskutowali wytwornie przyciszonymi głosami wymieniając miedzy sobą uwagi.
Niektórzy z nich poziewywali dyskretnie w koronkowe chusteczki nudząc się
okrutnie. Wtem z niewielkiej altanki dobiegły ich podniesione męskie głosy i
jakby jakaś szamotanina. Wszyscy zaczęli spoglądać po sobie zaskoczeni nie
wiedząc co mają dalej robić. Tymczasem cesarzowa położyła palec na ustach na
znak, że mają się zachowywać cicho i zaczęła skradać się w kierunku hałasów. Za
nią podążyli wszyscy obecni. Gdyby biedaczka wiedziała co się szykuje, prędzej
rzuciła by się do najbliższej fontanny, aby odciągnąć uwagę ciekawskich od jej
wnuka. Otoczyli ogrodowy domek ze wszystkich stron i jednocześnie wkroczyli do
środka. Widok jaki zastali godny był umieszczenia w najlepszej plotkarskiej
gazecie. Następca tronu Sheridanu,
książę Sevi stał z opuszczonymi do kolan spodniami i rozchełstaną koszulą,
świecąc nagą klatką piersiową i pokazując jedwabną bieliznę, cały purpurowy na
twarzy. Nad nim pochylał się przystojny ciemnowłosy mężczyzna trzymając go w
wąskiej tali i przyciskając do swojego umięśnionego torsu.
- Na boginię
– wykrzyknęła cesarzowa i chwyciła się za głowę. I już o wiele mniej wytwornie
dodała - Co tutaj się do cholery dzieje?
................................................................................
Betowała kot_w_butach
Wspaniałe*_*to było awww,aż brak słów<3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnej częście;3
Twoja Maru <3
PS, siadł mi komputer:( a to oznacza,że musze go oddać do naprawy gdzie wszystko mi wykasują wraz moimi opowiadaniami:(:(:( T_T nie wiem kiedy będę mogła wstawić jakiś rozdział..jestem załamana...
Jak można kończyć w takich momentach? Rozdział super jak zawsze:) i już się nie mogę doczekać następnego. Wybacz że komentarz tak późno. Dużo weny:)
OdpowiedzUsuńBiedny Sevi, pecha odziedziczył po Yuriko. Aż dziw, że biedna babcia nie zeszła na zawał. pozdrawiam Lena
OdpowiedzUsuń