środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 10


- Wasza Cesarska Wysokość pozwoli, że streszczę ten dokument, który pełny jest naukowych, niezrozumiałych nazw. W skrócie chodzi o to, że pan Amitai Al’Kadar jest synem twoim i księcia Yuriko oraz bliźniaczym bratem Seviego. Nie ma tutaj mowy o pomyłce. Zresztą w archiwach biblioteki znaleźliśmy księgi traktujące o podobnych przypadkach. Należałoby poinformować o tym ludność Sheridanu. Myślę, że panowie będą chcieli przedyskutować sprawę w gronie rodzinnym – mężczyzna i jego towarzysze ukłonili się z szacunkiem władcy i opuścili komnatę w której zapanowała głucha cisza.
- Zaraz powiesz, a nie mówiłem – zwrócił się do oniemiałego męża Ashlan. – Pokaż no się chłopcze – cesarz podszedł do Amitaia i postawił go na drżących z emocji nogach. – Rzeczywiście jesteś bardzo podobny do brata tylko wyższy i mocniej zbudowany. Masz moją sylwetkę – pogłaskał go po bladym policzku. – Nie martw się, życie w rodzinie cesarskiej nie jest takie złe, czasami bywają też dobre chwile.
- Ashlan, ty głupku nie strasz chłopaka. Nie widzisz, że zaraz nam tu zemdleje – Yuriko podszedł do chłopca i mocno go do siebie przytulił. – Witaj w domu kochanie. Wszystko się jakoś ułoży, zobaczysz – szepnął mu do ucha. Ami przytulił się do niego i przymknął oczy. Jego mózg był pogrążony w kompletnym chaosie. Myśli krążyły bezładnie jak stado spłoszonych ptaków.
- Nieeee…!! Nie zgadzam się! To na pewno jest jakaś pomyłka! – Wrzasnął nagle Sevi, trzęsąc się na całym ciele. – On nie może być moim bratem, to niemożliwe! – Zaczął szczękać zębami w kompletnym szoku. Oczy miał wytrzeszczone, usta sine z trudem utrzymywał się na nogach. Złapał Ashlana za ramię i zaczął nim potrząsać.
- Tato, powiedz coś! Oni kłamali prawda?! – Wybełkotał ledwie zrozumiale.
- Dziecko, co się z tobą dzieje?! Zawsze mówiłeś, że chcesz mieć rodzeństwo! – Cesarz patrzył na syna ogromnie zaskoczony jego reakcją. – Nie chcesz mieć brata?!
- Nie on, nieeee….! – Przeraźliwy krzyk chłopca przeszedł w pisk. Zachwiał się i runął jak kamień na ziemię tracąc przytomność. Ashlan złapał go w ostatniej chwili, wziął na ręce i zaniósł na kanapę.
- Biedactwo, mocno to przeżył. Wezwałem już lekarza. Trzeba mu podać coś na uspokojenie – Yuriko ze łzami w oczach pochylił się nad synem.
- Czy nic mu nie będzie? – Wyszeptał Ami siadając na kanapie i kryjąc twarz w dłoniach. – Co my teraz zrobimy?
- Czegoś tu nie rozumiem. Co się z wami wszystkimi dzieje? Zamiast się cieszyć, że rodzina się powiększyła to wy urządzacie tutaj pogrzeb. Wytłumaczcie o co chodzi bo zaraz mnie tu szlag trafi! – Wzburzony cesarz stał na środku komnaty i groźnie spoglądał to na męża, to na Amitaia.
- Może później porozmawiamy. Teraz wszyscy jesteśmy zbyt zdenerwowani. Pozwól mi zająć się chłopcami. Daj im trochę czasu na oswojenie się z sytuacją – Yriko podszedł do męża i pocałował go czule w usta. – Wiem, że masz jeszcze sporo pracy. Ja się wszystkim zajmę.
- Dobrze, ale to mi się nie podoba. Czuję, że ukrywasz przede mną coś ważnego! –Ashlan oddał mu pocałunek i wyszedł z pokoju.
………………………………………………………………………………
   Sevi obudził się w swojej sypialni kilka godzin później. Mikstura uspokajająca, którą uraczył go lekarz była dosyć mocna. W głowie nadal lekko mu się kręciło. Spojrzał w lewo. Na fotelu spał skulony Amitai. Najwidoczniej czuwał nad nim przez cały czas.
- Bogowie, jak ja bardzo go kocham – myślał zrozpaczony książę. – Oszaleję, jeśli nas rozdzielą. Mam wrażenie, że tatuś się czegoś domyśla. Też bardzo się zmartwił na wieść o tym, że Ami jest moim bratem. – Śpiący na fotelu młodzieniec poruszył się i otworzył oczy. Jego smutne spojrzenie spoczęło na kruchej, jasnowłosej istotce na łóżku.
- Jak się czujesz maluchu? – Zapytał.
- Trochę lepiej – odparł drżącym głosem chłopak. Zsunął się z łóżka, podszedł do brata i usiadł mu na kolanach. – Nie opuścisz mnie? Będziesz mnie nadal kochał? – Usta ułożyły się mu w podkówkę.
- Lisku wstań. Jesteśmy rodzeństwem i to co robisz jest niedopuszczalne! – Ami zrzucił z kolan tulącego się do niego księcia.
- Nie chcesz mnie już? – Wyszeptał cichutko załamany Sevi. Wstał z podłogi i wdrapał się z powrotem na łóżko. Ukrył twarz w poduszce i zaczął szlochać bezradnie gryząc jej róg.
- Przestań, przestań doprowadzać do obłędu nas obu! Jesteś moim bratem i nic tego nie zmieni! Musisz się z tym pogodzić. To koniec – Ami gwałtownie wstał z fotela i wybiegł z sypialni, jakby bojąc się własnych reakcji. Chłopiec zczołgał się jeszcze raz na podłogę, dopełznął do krzesła, wziął koc, którym przykryty był Ami i cały się w niego wtulił. Dygotał jak w febrze. Zamknął oczy i zaciągnął się aromatem. Tak, to było to. Piżmo i płatki róż. Zapach skóry jego kochanka.  Wspomnienia zaczęły napływać, chcąc chyba jeszcze bardziej pogrążyć w cierpieniu udręczoną duszę  księcia.
,,Pamiętał to uczucie szybowania. Unosił się w różowej mgiełce, a leżący obok niego Ami grał na jego drżącym z rozkoszy ciele, jak najprawdziwszy wirtuoz na swoim instrumencie. Każde dotknięcie smukłych palców wzbudzało niesamowite wibracje w najmniejszej nawet cząstce. Czuł, że płonie. Wyginał się i jęczał z każdym pocałunkiem coraz mocniej i głośniej. Zwinny język kochanka wyznaczał na jego skórze ogniste ścieżki. Kiedy mężczyzna zaczął ssać delikatnie jego nabrzmiałe sutki o mało nie spadł z łóżka.
- Kocham cię, kocham cię najbardziej na świecie – krzyczał, wyginając się w łuk.
- Też cię kocham, mój śliczny Lisku – usłyszał namiętny szept. Mężczyzna zsunął się w dół i chuchnął na jego twardego jak stal penisa. – Rzeczywiście bardzo mnie pragniesz malutki – wilgotne ciepło wzięło we władanie jego członka. Teraz już tylko skomlał i piszczał, bezradnie wijąc się w pościeli. Zacisnął pięści na prześcieradle, nie chcąc dopuścić by ta słodka udręka zbyt szybko się skończyła. – Wystarczy , obróć się na brzuch. Temu ponętnemu tyłeczkowi też się należy trochę uwagi. – Spełnił polecenie, ochoczo wypinając się do kochanka. – Jesteś taki piękny – silne dłonie masowały jego pośladki, a język zataczał kółeczka na jego kręgosłupie.
- Weź mnie, dłużej już tego nie wytrzymam – zawołał desperacko.
- Powoli, mamy sporo czasu. Muszę cię przygotować, bo sprawię ci ból – długi szczupły palec, pokryty jakąś śliską substancją, najpierw kilkakrotnie okrążył jego dziurkę, a potem zaczął ostrożnie wsuwał się do środka. – Jesteś strasznie ciasny. Przestań wiercić dupcią Lisku, bo się na ciebie rzucę i zrobię ci krzywdę.
-  Aaaaa…..! – krzyknął, rozpływając się z przyjemności, kiedy Ami natrafił na jakiś tajemniczy punkt w jego wnętrzu. – Jeszcze!
- Jakiś ty niecierpliwy – mężczyzna dołożył drugi i trzeci palec. Rozsuwał je i krzyżował rozciągając mięśnie.
- Nie dręcz mnie i włóż go wreszcie! – odezwał się rozkazująco.
- Wedle życzenia mój Mały Książę – odezwał się ochryple Ami. Chłopiec poczuł jak napiera na niego coś dużego i ciepłego. – Rozluźnij się i rozsuń szerzej nogi. Oddychaj głęboko. Z początku może być nieprzyjemnie, ale to szybko minie – mężczyzna złapał drugą ręką za jego sączącego członka i lekko go uścisnął. Jednocześnie pchnął mocno do przodu wchodząc aż po jądra.
- Ooo….- pisnął. – To boli.
- Spokojnie skarbie zaraz przestanie – Ami przestał się poruszać, dając mu czas na przystosowanie się do nieznanego uczucia rozpierania. Ból rzeczywiście szybko ustąpił, w czym na pewno pomogła dłoń ślizgająca się leniwie po jego członku. Pokręcił się na próbę, a coś w jego wnętrzu nagle rozbłysło tysiącem doznań. Zajęczał i nabił się jeszcze mocniej na penisa kochanka.
- Na co czekasz, zrób coś – wyszeptał ochryple. Mężczyzna tylko na to czekał. Zaczął  się szybko poruszać raz po raz trafiając w prostatę chłopaka. Teraz krzyczeli już obaj, wychodząc sobie naprzeciw i dążąc do spełnienia w niesamowitym tempie. Kilka sekund później  Sevi wytrysnął łkając z rozkoszy. Amitai  po chwili dołączył do niego wołając głośno imię kochanka.”
   Sevi nie potrafił się uspokoić. Nie mógł przejść nad tym co się stało do porządku dziennego. Nie wyobrażał już sobie życia bez Amitaia. 
– Oni chyba wszyscy poszaleli, jeśli myślą, że odrzucę go, bo jest moim bratem. Nie można przestać kogoś kochać na rozkaz. Muszę z nim porozmawiać. Jeśli on mnie odepchnie to nie mam już po co żyć – Książę wstał i słaniając się na nogach wyruszył na poszukiwanie Al’Kadara. Niestety nie zaszedł zbyt daleko, w korytarza natknął się na Ashlana z ponurą miną zdążającego do salonu.
- Dobrze, że jesteś. Mamy zebranie rodzinne – pociągnął chłopaka za sobą. W środku zastali już Yuriko z Amitaiem dyskutujących o czymś po cichu. Na ich widok gwałtownie poderwali się na nogi.
- Żądam wyjaśnień i nie myślcie, że uda się wam mnie oszukać. Siadaj z nimi na kanapie – rzucił groźnie do Sevi.
- To może ja zacznę – podjął wzdychając Yuriko. – Prawdę mówiąc nie wiem, jak mam ci to powiedzieć! Sam zauważyłeś, że Amitai przy pierwszym spotkaniu wywarł na Sevim ogromne wrażenie. Chłopak się w nim zakochał i robił wszystko, żeby zdobyć jego serce. Udało mu się nawet zaciągnąć go do łóżka.
- Tylko mi nie mów, że uprawiali razem seks! – Krzyknął wzburzony cesarz.
- No cóż, tak właśnie było – powiedział ze smutkiem strapiony książę.
- Proszę powiedz, że mi się to śni! – Wrzasnął wściekły Ashlan. – Moi synowie się ze sobą pieprzą! Kurwa! Niech zaraza porwie pokręconych bogów, którzy uknuli tą intrygę. - Mężczyzna złapał się za głowę. - Zaraz mnie tu szlag trafi! Wy – spojrzał zimno na przerażonych chłopców. – Od dzisiaj macie zacząć zachowywać się jak przystało na braci. Jak zobaczę lub usłyszę, że robicie coś dziwnego, to już nigdy się nie zobaczycie!
- Masz rację ojcze – odezwał się cicho Ami – postaram się. To była tylko chwila zapomnienia. Śliczny chłopak zaprosił mnie do łóżka więc skorzystałem okazji. Sevi też pewnie niedługo nie będzie o tym pamiętał – mówił niezwykle opanowanym, chłodnym głosem. Włożył ręce do kieszeni i z całej siły wbił paznokcie w dłonie, aż pociekła z nich krew.
- Weź przykład z brata i przestań histeryzować. Okropnie cię rozpieściliśmy i oto skutki. Przestań się mazać i weź za siebie. Co z ciebie będzie za władca skoro byle co wyprowadza cię kompletnie z równowagi? – Sevi wstał i całkowicie załamany  patrzył to na jednego, to na drugiego. Nie mógł uwierzyć, że takie słowa mogły paść z ust najbliższych mu osób.
- Nie kochasz mnie? – Odezwał się drżącym z emocji głosem.
- Ależ kocham, ale jak brata – odparł spokojnie Al’Kadar. Mały książę pobladł jak ściana, zapadł się w sobie. Jego oczy były pełne niewyobrażalnego bólu. Dusza zaczęła się w nim szarpać jak ptak na uwięzi, nie mogąc dłużej znieść takiego cierpienia. Całe życie mignęło mu przed oczyma w jednym krótkim rozbłysku. – Jestem nikim. Pustą skorupą pozbawioną odrobiny radości. Jak moje życie ma teraz tak wyglądać, to po co mam żyć? Patrzeć na niego i nie móc go dotknąć, przytulić. To piekło! Demony zerwały się z uwięzi,deptają i torturują moje serce. Czuję jak pęka. Babcia zawsze mówiła, że śmierć jest jak sen. Zamykasz oczy i przechodzisz przez bramę do innego świata. Tam o wszystkim zapominasz i możesz zacząć od nowa. Może to nie jest takie złe? – Sevi cofał się powoli w stronę otwartego balkonu.
- Synu bądź mężczyzną i stań na wysokości zadania. Chociaż raz spraw, żebym uznał cię za dorosłego – Ashlan wyciągnął do niego rękę. Chłopiec jak tylko poczuł za sobą próg, przeskoczył go zwinnie i zamknął za sobą drzwi, blokując je najpotężniejszym zaklęciem jakie przyszło mu do skołatanej głowy. Wspiął się na barierkę i spojrzał w dół. Kilkadziesiąt metrów niżej huczał wzburzony ocean. Wysokie fale rozbijały się o ostre skały. Książę nie umiał pływać. Zresztą nawet gdyby tak było, nie miał szans przeżyć spadając z takiej wysokości. Rozpostarł ramiona. Gdzieś z daleka, jakby z innego świata dobiegły go przerażone okrzyki jego rodziny.
..............................................................................
Betowała kot_w_butach


12 komentarzy:

  1. Tak jakoś przypuszczałam, że okaże się, że są rodzeństwem. Ciekawe czy chłopak przeżyje, a jego wybranek serca jakoś spokojnie to przyjął do wiadomości. I ta odpowiedź na wyznanie miłości, nie dziwne, że Sevi chce się zabić

    OdpowiedzUsuń
  2. jak można przerywać w takim momencie? (można można i to wzbudza większą ciekawość co do kolejnego rozdziału)
    tak więc modlę się od dzisiaj za Seviego bo jak on skoczy to ja się utopię w łyżce wody *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. and ja sie pytam jak ty tak możesz zatrzymywać akcje w takim momencie ?! utopie cie jak on skoczy @.@

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie,tylko nie to Sevi jest moim ulubieńcem w tym opowiadaniu i on po prostu nie morze umrzeć,nie zgadzam się.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem skąd Ci przyszło do głowy, że nie umiesz opisywać uczuć bo ten rozdział to mistrzostwo świata. Ja się wzruszyłam i to bardzo. Tu nie brakowało niczego i było troszkę przerażające. Mam też nadzieje że jeszcze to wszystko się ułoży bo nie może być dużo smutku. No i nie zabijaj głównego bohatera bo Cię gdzieś znajdę. Oby nowy rozdział szybko bo życie w niepewności to nic fajnego i zrób to chociaż trochę mniej przygnębiające proszę:) Dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty chcesz mnie zabić,, przyznaj się, po raz kolejny doprowadziłaś mnie do łez,, tak nie wolno, buu,
    Rozdział jest wspaniały, rozumiem, że Ami'emu tez jest bardzo ciężko, ale te zimne słowa, o matko,, aż serce mi pękło,, T_T
    Pisz szybko kolejny rozdział, błagam,,,
    Sevi nie umieraj !!!
    Twoja zapłakana Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  7. No tak, to, że są rodzeństwem dało się wyczytać już od paru ładnych rozdziałów, tylko brakowało oficjalnego potwierdzenia autora. Co do Savi wolałabym chyba, żeby zginął. Nie to, że nie lubię tego bohatera. Pokochałam go od samego początku. Małego, pyskatego, cwanego księcia. Nie zniosłabym rozpłakanej ciamajdy w jego wydaniu. Poza tym, Ami powinien być z tym mężczyzną, o którym była tylko mała wzmianka, w którejś notce. Chodzi mi o tego, od którego dostał pierścień ;>

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem dlaczego ,ale pierwsze opowiadanie zrobiło na minie większe wrażenie niż te. Nie spodobało mi się, że Ami i Sevi mieli przelotny romans mnie to po prostu odrzuca. Sevi powinien stracić pamięć poznać kogoś przy którym zazna czym tak na prawdę jest miłość. Ami powinien w końcu spotkać się z tym demonem od którego dostał pierścień.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy dodasz jakiś nowy rozdzialik tutaj? NIe mogę się już doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  10. NIE! nie zabijaj go proszę:( nie chcę żeby zginął, niech go jakoś uratują! wiem, że jest zrozpaczony, ale daj mu szansę na szczęście...:(

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  11. proszę dodaj kolejny rozdział! zaraz zwariuję ! O.O

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    dopiero co tutaj zawitałam na Twój blog, i nie potrafiłam się oderwać od opowiadanie, bardzo wspaniale piszesz, ciekawie, historia jest wręcz porywająca, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, ze Sevi nic się nie stanie. Zastanawia mnie czy książę Lim widział ten pierścień na ręce Amitai. Nie wiem dlaczego, ale bardzo chciałabym, aby Amitai spotkał tego profesora z tej akademii i swoją rodzinę (chodzi oczywiście o tą w której się wychowywał), aby ten mógł zobaczyć, ze wyrósł na dobrego wojownika. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
    Weny Tobie życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń