- Wasza Cesarska
Wysokość pozwoli, że streszczę ten dokument, który pełny jest naukowych,
niezrozumiałych nazw. W skrócie chodzi o to, że pan Amitai Al’Kadar jest synem
twoim i księcia Yuriko oraz bliźniaczym bratem Seviego. Nie ma tutaj mowy o
pomyłce. Zresztą w archiwach biblioteki znaleźliśmy księgi traktujące o
podobnych przypadkach. Należałoby poinformować o tym ludność
Sheridanu. Myślę, że panowie będą chcieli przedyskutować sprawę w gronie
rodzinnym – mężczyzna i jego towarzysze ukłonili się z szacunkiem władcy i
opuścili komnatę w której zapanowała głucha cisza.
- Zaraz
powiesz, a nie mówiłem – zwrócił się do oniemiałego męża Ashlan. – Pokaż no się
chłopcze – cesarz podszedł do Amitaia i postawił go na drżących z emocji nogach.
– Rzeczywiście jesteś bardzo podobny do brata tylko wyższy i mocniej zbudowany.
Masz moją sylwetkę – pogłaskał go po bladym policzku. – Nie martw się, życie w
rodzinie cesarskiej nie jest takie złe, czasami bywają też dobre chwile.
- Ashlan, ty
głupku nie strasz chłopaka. Nie widzisz, że zaraz nam tu zemdleje – Yuriko
podszedł do chłopca i mocno go do siebie przytulił. – Witaj w domu kochanie.
Wszystko się jakoś ułoży, zobaczysz – szepnął mu do ucha. Ami przytulił się do
niego i przymknął oczy. Jego mózg był pogrążony w kompletnym chaosie. Myśli
krążyły bezładnie jak stado spłoszonych ptaków.
- Nieeee…!!
Nie zgadzam się! To na pewno jest jakaś pomyłka! – Wrzasnął nagle Sevi, trzęsąc
się na całym ciele. – On nie może być moim bratem, to niemożliwe! – Zaczął
szczękać zębami w kompletnym szoku. Oczy miał wytrzeszczone, usta sine z trudem
utrzymywał się na nogach. Złapał Ashlana za ramię i zaczął nim potrząsać.
- Tato,
powiedz coś! Oni kłamali prawda?! – Wybełkotał ledwie zrozumiale.
- Dziecko,
co się z tobą dzieje?! Zawsze mówiłeś, że chcesz mieć rodzeństwo! – Cesarz
patrzył na syna ogromnie zaskoczony jego reakcją. – Nie chcesz mieć brata?!
- Nie on,
nieeee….! – Przeraźliwy krzyk chłopca przeszedł w pisk. Zachwiał się i runął
jak kamień na ziemię tracąc przytomność. Ashlan złapał go w ostatniej chwili,
wziął na ręce i zaniósł na kanapę.
- Biedactwo,
mocno to przeżył. Wezwałem już lekarza. Trzeba mu podać coś na uspokojenie –
Yuriko ze łzami w oczach pochylił się nad synem.
- Czy nic mu
nie będzie? – Wyszeptał Ami siadając na kanapie i kryjąc twarz w dłoniach. – Co
my teraz zrobimy?
- Czegoś tu
nie rozumiem. Co się z wami wszystkimi dzieje? Zamiast się cieszyć, że rodzina
się powiększyła to wy urządzacie tutaj pogrzeb. Wytłumaczcie o co chodzi bo
zaraz mnie tu szlag trafi! – Wzburzony cesarz stał na środku komnaty i groźnie
spoglądał to na męża, to na Amitaia.
- Może
później porozmawiamy. Teraz wszyscy jesteśmy zbyt zdenerwowani. Pozwól mi zająć
się chłopcami. Daj im trochę czasu na oswojenie się z sytuacją – Yriko podszedł
do męża i pocałował go czule w usta. – Wiem, że masz jeszcze sporo pracy. Ja
się wszystkim zajmę.
- Dobrze,
ale to mi się nie podoba. Czuję, że ukrywasz przede mną coś ważnego! –Ashlan
oddał mu pocałunek i wyszedł z pokoju.
………………………………………………………………………………
Sevi obudził
się w swojej sypialni kilka godzin później. Mikstura uspokajająca, którą
uraczył go lekarz była dosyć mocna. W głowie nadal lekko mu się kręciło.
Spojrzał w lewo. Na fotelu spał skulony Amitai. Najwidoczniej czuwał nad nim
przez cały czas.
- Bogowie, jak ja bardzo go kocham –
myślał zrozpaczony książę. – Oszaleję,
jeśli nas rozdzielą. Mam wrażenie, że tatuś się czegoś domyśla. Też bardzo się
zmartwił na wieść o tym, że Ami jest moim bratem. – Śpiący na fotelu
młodzieniec poruszył się i otworzył oczy. Jego smutne spojrzenie spoczęło na
kruchej, jasnowłosej istotce na łóżku.
- Jak się
czujesz maluchu? – Zapytał.
- Trochę
lepiej – odparł drżącym głosem chłopak. Zsunął się z łóżka, podszedł do
brata i usiadł mu na kolanach. – Nie opuścisz mnie? Będziesz mnie nadal kochał?
– Usta ułożyły się mu w podkówkę.
- Lisku
wstań. Jesteśmy rodzeństwem i to co robisz jest niedopuszczalne! – Ami zrzucił
z kolan tulącego się do niego księcia.
- Nie chcesz
mnie już? – Wyszeptał cichutko załamany Sevi. Wstał z podłogi i wdrapał się z
powrotem na łóżko. Ukrył twarz w poduszce i zaczął szlochać bezradnie gryząc
jej róg.
- Przestań,
przestań doprowadzać do obłędu nas obu! Jesteś moim bratem i nic tego nie
zmieni! Musisz się z tym pogodzić. To koniec – Ami gwałtownie wstał z fotela i
wybiegł z sypialni, jakby bojąc się własnych reakcji. Chłopiec zczołgał się
jeszcze raz na podłogę, dopełznął do krzesła, wziął koc, którym przykryty był
Ami i cały się w niego wtulił. Dygotał jak w febrze. Zamknął oczy i zaciągnął
się aromatem. Tak, to było to. Piżmo i płatki róż. Zapach skóry jego
kochanka. Wspomnienia zaczęły napływać,
chcąc chyba jeszcze bardziej pogrążyć w cierpieniu udręczoną duszę księcia.
,,Pamiętał
to uczucie szybowania. Unosił się w różowej mgiełce, a leżący obok niego Ami
grał na jego drżącym z rozkoszy ciele, jak najprawdziwszy wirtuoz na swoim
instrumencie. Każde dotknięcie smukłych palców wzbudzało niesamowite
wibracje w najmniejszej nawet cząstce. Czuł, że płonie. Wyginał się i jęczał z
każdym pocałunkiem coraz mocniej i głośniej. Zwinny język kochanka wyznaczał na
jego skórze ogniste ścieżki. Kiedy mężczyzna zaczął ssać delikatnie jego
nabrzmiałe sutki o mało nie spadł z łóżka.
- Kocham
cię, kocham cię najbardziej na świecie – krzyczał, wyginając się w łuk.
- Też cię
kocham, mój śliczny Lisku – usłyszał namiętny szept. Mężczyzna zsunął się w dół
i chuchnął na jego twardego jak stal penisa. – Rzeczywiście bardzo mnie
pragniesz malutki – wilgotne ciepło wzięło we władanie jego członka. Teraz już
tylko skomlał i piszczał, bezradnie wijąc się w pościeli. Zacisnął pięści na
prześcieradle, nie chcąc dopuścić by ta słodka udręka zbyt szybko się
skończyła. – Wystarczy , obróć się na brzuch. Temu ponętnemu tyłeczkowi też się
należy trochę uwagi. – Spełnił polecenie, ochoczo wypinając się do kochanka. –
Jesteś taki piękny – silne dłonie masowały jego pośladki, a język zataczał
kółeczka na jego kręgosłupie.
- Weź mnie,
dłużej już tego nie wytrzymam – zawołał desperacko.
- Powoli,
mamy sporo czasu. Muszę cię przygotować, bo sprawię ci ból – długi szczupły
palec, pokryty jakąś śliską substancją, najpierw kilkakrotnie okrążył jego
dziurkę, a potem zaczął ostrożnie wsuwał się do środka. – Jesteś strasznie
ciasny. Przestań wiercić dupcią Lisku, bo się na ciebie rzucę i
zrobię ci krzywdę.
- Aaaaa…..! – krzyknął, rozpływając się z
przyjemności, kiedy Ami natrafił na jakiś tajemniczy punkt w jego wnętrzu. –
Jeszcze!
- Jakiś ty
niecierpliwy – mężczyzna dołożył drugi i trzeci palec. Rozsuwał je i krzyżował
rozciągając mięśnie.
- Nie dręcz
mnie i włóż go wreszcie! – odezwał się rozkazująco.
- Wedle
życzenia mój Mały Książę – odezwał się ochryple Ami. Chłopiec poczuł jak
napiera na niego coś dużego i ciepłego. – Rozluźnij się i rozsuń szerzej nogi.
Oddychaj głęboko. Z początku może być nieprzyjemnie, ale to szybko minie –
mężczyzna złapał drugą ręką za jego sączącego członka i lekko go uścisnął.
Jednocześnie pchnął mocno do przodu wchodząc aż po jądra.
- Ooo….-
pisnął. – To boli.
- Spokojnie
skarbie zaraz przestanie – Ami przestał się poruszać, dając mu czas na
przystosowanie się do nieznanego uczucia rozpierania. Ból rzeczywiście szybko
ustąpił, w czym na pewno pomogła dłoń ślizgająca się leniwie po jego członku.
Pokręcił się na próbę, a coś w jego wnętrzu nagle rozbłysło tysiącem doznań.
Zajęczał i nabił się jeszcze mocniej na penisa kochanka.
- Na co
czekasz, zrób coś – wyszeptał ochryple. Mężczyzna tylko na to czekał. Zaczął się szybko poruszać raz po raz trafiając w
prostatę chłopaka. Teraz krzyczeli już obaj, wychodząc sobie naprzeciw i dążąc
do spełnienia w niesamowitym tempie. Kilka sekund później Sevi wytrysnął łkając z rozkoszy. Amitai po chwili dołączył do niego wołając głośno
imię kochanka.”
Sevi nie
potrafił się uspokoić. Nie mógł przejść nad tym co się stało do porządku
dziennego. Nie wyobrażał już sobie życia bez Amitaia.
– Oni chyba wszyscy poszaleli, jeśli myślą, że odrzucę go, bo jest moim bratem. Nie można przestać kogoś kochać na rozkaz. Muszę z nim porozmawiać. Jeśli on mnie odepchnie to nie mam już po co żyć – Książę wstał i słaniając się na nogach wyruszył na poszukiwanie Al’Kadara. Niestety nie zaszedł zbyt daleko, w korytarza natknął się na Ashlana z ponurą miną zdążającego do salonu.
– Oni chyba wszyscy poszaleli, jeśli myślą, że odrzucę go, bo jest moim bratem. Nie można przestać kogoś kochać na rozkaz. Muszę z nim porozmawiać. Jeśli on mnie odepchnie to nie mam już po co żyć – Książę wstał i słaniając się na nogach wyruszył na poszukiwanie Al’Kadara. Niestety nie zaszedł zbyt daleko, w korytarza natknął się na Ashlana z ponurą miną zdążającego do salonu.
- Dobrze, że
jesteś. Mamy zebranie rodzinne – pociągnął chłopaka za sobą. W środku zastali
już Yuriko z Amitaiem dyskutujących o czymś po cichu. Na ich widok gwałtownie
poderwali się na nogi.
- Żądam
wyjaśnień i nie myślcie, że uda się wam mnie oszukać. Siadaj z nimi na kanapie
– rzucił groźnie do Sevi.
- To może ja
zacznę – podjął wzdychając Yuriko. – Prawdę mówiąc nie wiem, jak mam ci to
powiedzieć! Sam zauważyłeś, że Amitai przy pierwszym spotkaniu wywarł na Sevim
ogromne wrażenie. Chłopak się w nim zakochał i robił wszystko, żeby zdobyć jego
serce. Udało mu się nawet zaciągnąć go do łóżka.
- Tylko mi
nie mów, że uprawiali razem seks! – Krzyknął wzburzony cesarz.
- No cóż,
tak właśnie było – powiedział ze smutkiem strapiony książę.
- Proszę
powiedz, że mi się to śni! – Wrzasnął wściekły Ashlan. – Moi synowie się ze
sobą pieprzą! Kurwa! Niech zaraza porwie pokręconych bogów, którzy uknuli tą
intrygę. - Mężczyzna złapał się za głowę. - Zaraz mnie tu szlag trafi! Wy –
spojrzał zimno na przerażonych chłopców. – Od dzisiaj macie zacząć zachowywać
się jak przystało na braci. Jak zobaczę lub usłyszę, że robicie coś dziwnego,
to już nigdy się nie zobaczycie!
- Masz rację
ojcze – odezwał się cicho Ami – postaram się. To była tylko chwila zapomnienia.
Śliczny chłopak zaprosił mnie do łóżka więc skorzystałem okazji. Sevi też
pewnie niedługo nie będzie o tym pamiętał – mówił niezwykle opanowanym,
chłodnym głosem. Włożył ręce do kieszeni i z całej siły wbił paznokcie w
dłonie, aż pociekła z nich krew.
- Weź
przykład z brata i przestań histeryzować. Okropnie cię rozpieściliśmy i oto
skutki. Przestań się mazać i weź za siebie. Co z ciebie będzie za władca
skoro byle co wyprowadza cię kompletnie z równowagi? – Sevi wstał i całkowicie
załamany patrzył to na jednego, to na
drugiego. Nie mógł uwierzyć, że takie słowa mogły paść z ust najbliższych mu
osób.
- Nie
kochasz mnie? – Odezwał się drżącym z emocji głosem.
- Ależ
kocham, ale jak brata – odparł spokojnie Al’Kadar. Mały książę pobladł jak
ściana, zapadł się w sobie. Jego oczy były pełne niewyobrażalnego bólu. Dusza
zaczęła się w nim szarpać jak ptak na uwięzi, nie mogąc dłużej znieść takiego
cierpienia. Całe życie mignęło mu przed oczyma w jednym krótkim rozbłysku. – Jestem nikim. Pustą skorupą pozbawioną
odrobiny radości. Jak moje życie ma teraz tak wyglądać, to po co mam żyć?
Patrzeć na niego i nie móc go dotknąć, przytulić. To piekło! Demony zerwały się
z uwięzi,deptają i torturują moje serce. Czuję jak pęka. Babcia zawsze
mówiła, że śmierć jest jak sen. Zamykasz oczy i przechodzisz przez bramę do
innego świata. Tam o wszystkim zapominasz i możesz zacząć od nowa. Może to nie
jest takie złe? – Sevi cofał się powoli w stronę otwartego balkonu.
- Synu bądź
mężczyzną i stań na wysokości zadania. Chociaż raz spraw, żebym uznał cię za
dorosłego – Ashlan wyciągnął do niego rękę. Chłopiec jak tylko poczuł za sobą
próg, przeskoczył go zwinnie i zamknął za sobą drzwi, blokując je
najpotężniejszym zaklęciem jakie przyszło mu do skołatanej głowy. Wspiął się na
barierkę i spojrzał w dół. Kilkadziesiąt metrów niżej huczał wzburzony ocean.
Wysokie fale rozbijały się o ostre skały. Książę nie umiał pływać. Zresztą
nawet gdyby tak było, nie miał szans przeżyć spadając z takiej wysokości.
Rozpostarł ramiona. Gdzieś z daleka, jakby z innego świata dobiegły go
przerażone okrzyki jego rodziny.
..............................................................................
Betowała kot_w_butach
Tak jakoś przypuszczałam, że okaże się, że są rodzeństwem. Ciekawe czy chłopak przeżyje, a jego wybranek serca jakoś spokojnie to przyjął do wiadomości. I ta odpowiedź na wyznanie miłości, nie dziwne, że Sevi chce się zabić
OdpowiedzUsuńjak można przerywać w takim momencie? (można można i to wzbudza większą ciekawość co do kolejnego rozdziału)
OdpowiedzUsuńtak więc modlę się od dzisiaj za Seviego bo jak on skoczy to ja się utopię w łyżce wody *.*
and ja sie pytam jak ty tak możesz zatrzymywać akcje w takim momencie ?! utopie cie jak on skoczy @.@
OdpowiedzUsuńNie,tylko nie to Sevi jest moim ulubieńcem w tym opowiadaniu i on po prostu nie morze umrzeć,nie zgadzam się.
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd Ci przyszło do głowy, że nie umiesz opisywać uczuć bo ten rozdział to mistrzostwo świata. Ja się wzruszyłam i to bardzo. Tu nie brakowało niczego i było troszkę przerażające. Mam też nadzieje że jeszcze to wszystko się ułoży bo nie może być dużo smutku. No i nie zabijaj głównego bohatera bo Cię gdzieś znajdę. Oby nowy rozdział szybko bo życie w niepewności to nic fajnego i zrób to chociaż trochę mniej przygnębiające proszę:) Dużo weny:)
OdpowiedzUsuńTy chcesz mnie zabić,, przyznaj się, po raz kolejny doprowadziłaś mnie do łez,, tak nie wolno, buu,
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały, rozumiem, że Ami'emu tez jest bardzo ciężko, ale te zimne słowa, o matko,, aż serce mi pękło,, T_T
Pisz szybko kolejny rozdział, błagam,,,
Sevi nie umieraj !!!
Twoja zapłakana Maru;3
No tak, to, że są rodzeństwem dało się wyczytać już od paru ładnych rozdziałów, tylko brakowało oficjalnego potwierdzenia autora. Co do Savi wolałabym chyba, żeby zginął. Nie to, że nie lubię tego bohatera. Pokochałam go od samego początku. Małego, pyskatego, cwanego księcia. Nie zniosłabym rozpłakanej ciamajdy w jego wydaniu. Poza tym, Ami powinien być z tym mężczyzną, o którym była tylko mała wzmianka, w którejś notce. Chodzi mi o tego, od którego dostał pierścień ;>
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego ,ale pierwsze opowiadanie zrobiło na minie większe wrażenie niż te. Nie spodobało mi się, że Ami i Sevi mieli przelotny romans mnie to po prostu odrzuca. Sevi powinien stracić pamięć poznać kogoś przy którym zazna czym tak na prawdę jest miłość. Ami powinien w końcu spotkać się z tym demonem od którego dostał pierścień.
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz jakiś nowy rozdzialik tutaj? NIe mogę się już doczekać!
OdpowiedzUsuńNIE! nie zabijaj go proszę:( nie chcę żeby zginął, niech go jakoś uratują! wiem, że jest zrozpaczony, ale daj mu szansę na szczęście...:(
OdpowiedzUsuńNana
proszę dodaj kolejny rozdział! zaraz zwariuję ! O.O
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńdopiero co tutaj zawitałam na Twój blog, i nie potrafiłam się oderwać od opowiadanie, bardzo wspaniale piszesz, ciekawie, historia jest wręcz porywająca, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, ze Sevi nic się nie stanie. Zastanawia mnie czy książę Lim widział ten pierścień na ręce Amitai. Nie wiem dlaczego, ale bardzo chciałabym, aby Amitai spotkał tego profesora z tej akademii i swoją rodzinę (chodzi oczywiście o tą w której się wychowywał), aby ten mógł zobaczyć, ze wyrósł na dobrego wojownika. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
Weny Tobie życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia